Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
realistycznie..


Pierwszy tydzień leci. Jeszcze diety nie dostałam ale już pełna mobilizacja jest :) 

Dobre jest to, że zasadniczo nawyki mam dobre - 5 posiłków w ciągu dnia, gorzej że jem te bardziej kaloryczne po południu/wieczorem. I to będzie do modyfikacji. Dziś znowu był szybki powrót do domu na głodzie bo nie miałam możliwości zjeść ok 15 ale zamiast standardowego 'czegoś na gryza do auta' (czytaj: pizzerka, suchary o smaku pizzy lub pomidorow, croissant z czekoladą, kabanosy) to wzięłam kefir.Do wypicia w korku w aucie nadaje się pięknie, a że smak nie ten.. no cóż. Się wpieprzało te bułki słodkie, te fast foody na obiad to teraz trzeba w drugą stronę. Razem ze Smacznie Dopasowaną powzięłam takie wyzwanie że do stycznia nie kupuję żadnych nowych łachów. Ba! Nawet po sklepach szlajać się nie będę. Tu mała gwiazdka bo uściślić muszę, że chodzi tylko o sklepy z ciuchami, kosmetyki w dalszym ciągu będą u mnie w regularnym zakupie ;) Gdzieś czytałam w internetach że grube kobiety jak już je odrzuca od ciuchów to kupują kosmetyki kolorowe na potęgę. Tak, to o mnie! Na gorszy nastrój, na ten dzień kiedy czuje że ni chu chu w nic się nie zmieszczę to nowa pomadka albo krem jak znalazł.Już mam to rozpracowane i przestałam kupować kompulsywnie ale sentyment pozostał.

Robiłam małe porządki w szafie i naliczyłam 6, słownie: sześć par spodni w które się nie zmieszczę nawet na wdechu i 3 w które wejdę ale usiąść to już ryzykownie bo szew może strzelić na dupie. Mam już taki 'wypadek' na koncie (true story z tego roku!)  ale o tym może nie dziś.

Zaczęłam dziś rozkminiać to moje odchudzanie w wymiarze finansowym - wymiana wszystkich spodni to jednak spory koszt jeśli można ograniczyć trochę swoje rozpasanie i pociąg do słodkiego i w ciągu 3 miesięcy wrócić do tych samych wymiarów. Zobaczymy czy mi się uda. Mam dwie pary spodni tzw. referencyjne - jedne z kupki 3 par rozmiar małe 38 drugi średnie 36 (to te 6szt mniejszych). Tych najmniejszych (małe 36) z czasów mojej zdecydowanej chudości 58-60 kg już się pozbylam dawno bo nie mam złudzeń - nie jestem w stanie tak nisko zejść i utrzymać na lata, trzeba realistycznie podejść do tematu. 

Siadam poczytać do u Was. Po szybkim rekonesansie widzę, że są tu gdzieś osoby które już mają za sobą 5kg i więcej i dalej lecą z wagi. Szacun. Dla mnie te 5 to się wydaje kamieniem milowym...