Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czuję się


super, poćwiczyłam i jeszcze dała bym radę, tzn mam ochotę na więcej ale prawie północ i rozsądek nakazuje spać, poza tym jestem dumna i blada :) bo odmówiłam koleżance piwka i kolacji też. Mam nadzieję, że ta pozytywna energia będzie ze mną aż do wiosny, czyli pewnie długo jeszcze.
W przyszłym tygodniu chłopina wraca, no tak na 99%.
A wiadomo, że w przyrodzie równowaga musi być, to się dowiedziałam, że jutro pogrzeb jego kolegi, powiesił się, 38 lat, nie wytrzymał szarej rzeczywistości, nie znalazł rozwiązania innego dla swoich problemów, smutne, że nie znalazł nikogo (a może i nie szukał) kto mógłby mu pomóc...
Z Młodą byłyśmy dziś u psychologa, ma duuuży problem z wyrażaniem swej złości. teraz to w ogóle te dzieci jakieś takie są inne, bez zainteresowań, mało samodzielne. wiem, że z wielu powodów, ale jak przypomnę sobie jak ja miałam 7 lat to z kluczem na szyi latałam. 

wracając do moich problemów egzystencjalnych, muszę znaleźć moje rozwiązanie, żeby sensownie działać i dojść do tych p... 99 kg. żebym miała silną wolę, anorektyczną silną wolę, ja się nie nadaję na anorektyczkę ani bulimiczkę. ani nie mam silnej woli żeby zjeść rano kolację, ani nie mam wyrzutów sumienia jak zjem czekoladę, no może mam ale nie wystarczają do rzygania ani do godzinnych ćwiczeń za karę. 
no zamykam już oko bo jutro dzień jak codzień i pobudka 6 rano