Wstyd się przyznać, na prawdę nie ma się co oszukiwać bo wszyscy doskonale wiedzą że kobiecie nie pasuje papieros i przekleństwa. A tak się fatalnie (dla mnie) składa że jedno i drugie dotyczy mnie, nie mówię że klnę jak szewc ale w stresowych momentach zdarza mi sie użyć jakiegoś "przecinka". Bardzo zależy mi żeby wyplenić ze swojego języka wszystkie te umilacze. Natomiast papieros to zupełnie inna historia, ja to po prostu czasem lubię, sprawia mi przyjemność po całym ciężkim dniu takie parę minut dla mnie. Jednak mam słabą wole i widzę że coraz częściej zdarza mi sie siegać do paczki. Cięzko mi znaleźć jakikolwiek racjonalny argument dla którego jestem wstanie wytłumaczyć dlaczego truje sama siebie ?
Od wczoraj nie paliłam i postaram sie w tym wytrwać znaleźć inny sposób na releks. Dziś pierwszy raz ide biegać zobaczymy może złapie bakcyla :)