Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę schudnąć bez rewolucji, spokojnie, zdrowo i w towarzystwie. Może ktoś chce dołączyć?

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 504
Komentarzy: 5
Założony: 30 października 2014
Ostatni wpis: 31 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CichaxWoda

kobieta, 44 lat, wrocław

162 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

31 października 2014 , Komentarze (1)

I tak oto mam za sobą pierwszy dzień dbania o siebie :)

słodyczy brak, popjam sobie herbatrkę imbirową, a dzień zaczynam od kubka zielonej herbaty. Nie jest to żadna rewolucja od dawna już tak dzień zaczynam.

Pobudka o 6:00 i zielona herbata potem w ciągu godziny od przebudzenia platki, zmieszane własnoręcznie i na surowo ( tak zwane trociny) różnego rodzaju platki zbożowe, otręby, rodzynki, żurawina, siemię lniane, słonecznik, sezam, garść orzechów, łyżka miodu i do tego jogurt naturalny....okropne paskudztwo, ale można się przyzwyczaić.

Jednak, aby się nie zniechęcić takie pierwsze śniadanie będę konsumować od poniedziałku do piątku, a w weekendy pozwolę sobie na jakieś bardziej ludzkie jadło ;)

W pracy wspomniane wczoraj chrupkie pieczywo z konfiturą ( bo miało być bez rewolucji, więc nie mogę spożywać jedynie listków sałaty) i do tego jakaś herbata ....może z trawą cytrynową

potem mleko z kawą ( bo mleka jest pół kubka) a w międzyczasie jabłko i kalarepka....mmmm pychota

następnie czas na obiad....resztki z wczoraj ...mięsko podsmażone na oliwie z warzywami (wrzuciłam co miałam w lodówce) a do tego brokuły z sosikiem śmietanowo serowym i pół papryki i surówka z czerwonej kapusty.

natomiast obecnie dopijam herbatę imbirową i myślę nad moją motywacją.

Na prawdę biorę się za siebie. Wczoraj spotkałam się z moją "motywacją" i  nieco "poćwiczyliśmy" i zaś kilka kalorii w dół. a dziś humorek mam wyśmienity i czuję się baaardzo zmotywowana.

i w dodatku, jako, że jutro jest sobota i do tego pierwszy, może wstanę rano i zrobię szybki energiczny spacer? No bo przecież jeszcze nie upadłam na głowę i nie będę biegać w 0 stopni w sobotę o 6 rano ;P

Dziś wieczorem natomiast zadnego podjadania jakaś zdrowa kolacja, może zupka dyniowa mniam...pomyślę. Będę mieć mało czasu bo wracam z dzieckiem z basenu koło 19 więc w sumie na gotowanie czasu nie będzie ale na pewno coś  wymyślę.

I taka oto konkluzja mi się nasunęła, że w domu zawsze powinnam mieć coś ugotowanego bo wracam późno zmęczona i ostatnia rzecz na jaką mam ochotę to stanie przy garach......

Ale żeby nie było tak kolorowo, to powiem, że już dziś rano miałam chwile słabości i na śniadanie do konfitury chciałam zakupić rogalika maślanego, ale akurat się piekly i dostepne miały być dopiero za 15 minut tak więc pozostałam przy  pierwotnym planie i skonsumowałam wspomniane pieczywo chrupkie.

Jeden zero dla mnie ;)

A teraz napiszę coś co wzbudzi zgrozę o wszystkich prawie

mam ogromny zapal np. do wyzwania na pośladki, bo przecież nie mogę mieć pupy gorszej niż żona mojej "motywacji" ;)  

Jak to mówią ...każdy powód jest dobry .

Życzę przyjemnego helloween  ;P

30 października 2014 , Komentarze (4)

Koniec pobłażania sobie. Biorę się za siebie.

 Mam cel, mam plan i mam motywację. Zwykle pod koniec miesiąca objadałam się słodyczami na potęgę bo miałam usprawiedliwienie....od pierwszego wezmę się za siebie... I tak oto kilka miesięcy, a może nawet lat później i kilka kilo więcej mówię BASTA!!

Zaczynam już dziś, właśnie  teraz.

Nalałam sobie szklankę wody mineralnej bez gazu i  układam w głowie plan ominięcia przeszkód do osiągnięcia celu.

Cel: 60 kg, bez rewolucji, bez przewracania życia do góry nogami, zdrowo, z naciskiem na zdrowo. To jest mój priorytet.

Przeszkoda nr 1: wczesnowieczorne napady głodu a co za tym idzie podjadanie i wrzucanie w siebie byle czego bez kontroli jakości i ilości.

Przeszkoda nr 2: słodycze.....ehhhh

Przeszkoda nr 3: brak aktywności fizycznej.

Przeszkoda nr 4: brak czasu, a nawet jak czas się znajdzie to wyczerpanie materiału nie daje zrealizować celu.

No tak to też wypadałoby zrobić kilka fotek jak wyglądam i sukcesywnie dorzucać coś nowego z nowym wyglądem. Ach jakie to proste...w teorii 

Ok robimy tak. Nie pytamy czy to co robię ma sens. Nie szacujemy szans powodzenia. Nie dzielimy włosa na czworo tylko przystępujemy do działania.

Hmmmm w sumie to nie jest takie głupie bo dziś jeszcze nie zjadłam nic słodkiego :)

To znaczy zjadłam dwa rogaliki maślane z konfiturą porzeczkową, ale to się nie liczy.

NIE. WRÓĆ. Kurczę...liczy się ....ale postanowienie na jutro ....zamiast rogalików maślanych będzie pieczywo chrupkie wieloziarniste z otrębami, które już nawet zakupiłam :)

To teraz wracam do pracy popijając moją wodę mineralną a jutro podrzucę jakieś newsy o mnie i o mojej motywacji. Będzie ciekawie ;)

A może ktoś chce się przyłączyć i podejmie rękawicę razem ze mną?

Udanego popołudnia i do jutra :)