Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
postanowienie poprawy


Dzisiaj rano byłam już w Kościele, zrobiłam śniadanie w duchu greckim bo lubię w weekendy robić wyjatkowe ale i zdrowe potrawy. Tak naprawdę to chyba jestem trochę przewrazliwiona na punkcie ekologii, gdyby nie ten notariat to doktoryzowałabym sie niewątpliwie z kwestii prawnych dotyczących ekologii w UE, a tak na razie profesorowi nawet nie wspominam i na razie musi mi wystarczyć że córka nazywa mnie eko-mamą :-). Wstawiłam obiad, męża wysłałam z synem do Luxmedu na kontrolne badania. Zmieniam się wczesniaj musiałabym tam być i wysłuchać wszystkiego co powie lekarz a później zamartwiać się że może to nie zwykła infekcja tylko np.... A teraz nie, w końcu mam odpowiedzialnego męża niech idzie i sam zadba o zdrowie swoich zstępnych. W ogóle zdziwiło mnie że po 11 latach bycia razem wciąż przegląda się w moich oczach. Kupił sobie mundur do asg i wiedział że wygląda w nich przystojnie to kilka razy przychodził i się pokazywał aż kiedy powiedziałam tak tak widzę że super wyglądasz uśmiechnął się od ucha do ucha i był cały w skowronkach. Tak siedziałam dzisiaj na mszy i uświadomiłam sobie że poczucie szczęscia jest poczuciem względnym. Jeszcze rok temu kierowałam zespołem prawników i zarabiałam całkiem niezłe pieniądze mogłam pozwolić sobie na wiele i cały czas towarzyszyło mi poczucie pustki. A teraz jestem na urlopie wychowawczym i pomimo że mogłabym nawet przez myśl mi nie przejdzie że wracać na to stanowisko kierownicze, cieszę się kiedy budzę sie w nocy że mogę się przytulić i powdychać zapach mojej córki czy syna, zapach dzieciństwa i bezpieczeństwa jedyny w swoim rodzaju, cieszę się dzisiaj z codziennej zastawy arv którą kupiliśmy wczoraj w ikea za trochę ponad 100 złotych dużo bardziej niż z sanssouci rosenthala  którego kosztował mnie w zeszłym roku kilka tysięcy więcej. Idę robić tiramisu i babeczki które obiecałam córce.