Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wszystko to marność


Nie wiem co się ze mną dzieje, od rana chodze przygnębiona, chociaz tak naprawdę nie mam powodów. Wczoraj czułam sie super, bo rozpoczęłam urlop pierwszy raz od kilku lat kiedy nie musze sie uczyć, pracować etc.

Przedwczoraj można zaryzykować stwierdzenie że rzuciłam robotę, gdyż poszłam na urlop wychowawczy i myślę że moja "niesubordynacja" nie zostanie zapomniana. Wylądowałam na dywaniku u prezesa z pytaniem czy moja decyzja jest ostateczna.  I wiem że, niczego ostatnio nie byłam tak pewna jak tego postanowienia. Mąż i cała rodzina namawiała mnie do tego, twierdząc że dzieci bardzo cierpią moim permamentnym życiem zawodowym.

Żałuję tylko że tyle zdrowia tam zostawiłam, pracowałam ponad siły śniły mi jakies koszmary, dzisiaj że uciekam z dziećmi przed tygrysem, teraz mam zamiar zając sie rodziną. Na pocieszenie kupiłam kredens wiedeński na wiosnę zmienię sobie kuchnię na taką w starym stylu z pieknymi XiX wiecznymi kredensami a co tam, moze jak będę delektować sie widokiem a nie potrawami to schudnę jeszcze trochę

  • cookiemonsternyc

    cookiemonsternyc

    24 stycznia 2010, 04:22

    och te uroki pracy prawnika,kto nie studiowal i nie zna realiow-nie ma pojecia jak to jest.Zycze poprawy nastroju!

  • KaFi74

    KaFi74

    24 stycznia 2010, 00:10

    doskonale Cię rozumiem, porzuciłam ponad rok temu pracę w firmie na etacie i zaryzykowałam własną działalność i pracę w domu. Z perspektywy czasu wiem, że podarowałam sobie nowe życie, nową jego jakość. Teraz widzę, że tamta praca była wyniszczająca dla mnie i dla mojej rodziny, dzieciaków... strasznie obciążała mnie psychicznie, poza tym czułam się winna,że odchodzę...szkoda gadać, czytając Ciebie wiem, że podjęłaś bardzo dobrą decyzję, głowa do góry i powodzenia:-)