Vitalijki trojmiejskie bardzo prosze o podpowiedzi gdzie tego szukac w czasie wakacji. Obila mi sie o uszy informacja o spotkaniach w Sopocie (codziennie od poniedzialku do soboty, godziny podobno poranne, wstep wolny(?) ale gdzie dokladnie, kiedy, kto organizuje... ). Prosze pomozcie (bo w necie nie udalo mi sie znalezc)
jolakuncewicz
13 lipca 2007, 14:54dzięki za wpis.Może uda mi się tak zrobić teraz kiedy dzieci na wakacjach.Pa.
syma1
13 lipca 2007, 12:44https://app.vitalia.pl/info_imp.phtml?id_imp=93146 czy o to chodzilo ???? Powodzenia, niezly dystans !!!!!
syma1
13 lipca 2007, 12:43ale bardzo chcialabym zaczac sama cos takiego, duzo bywam w Szwecji i tam ludziska chodza i sa bardzo zadowoleni, przyjemnie to wyglada. Planowalam kiedys wyjechac (pol roku temu) na wczasy odchudzajace, a tam miala byc poranna zaprawa w formie Nordic Walking, ale sie nie udalo (prawie bym kupila kijki na alegro - ale nie zawsze mozna wszystko miec.....) Tak wiec powodzenia, moze gdzies bedzie ogloszenie jakies, moze w necie ??? Udanego weekendu !
Jewik
13 lipca 2007, 11:11Mój organizm jest teorioodporny i działa jak sam chce ;-) Chudnę chyba w dobrym tempie, choć wg tego co robię powinnam dużo szybciej. No, ale najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. Tobie gratuluję efektów :-)
Jewik
13 lipca 2007, 10:35Moja dieta wygląda jak niedieta, bo uznałam, że nie bedę szukać diety, a sposobu odżywiania na zawsze. I wymyślilam, że jem 4 posiłki dziennie, do 5 maksymalnie. Na śniadanie wolno mi zjeść 1 kromkę razowego chleba z czym tylko sobie zamarzę. Drugie śniadanie albo lekkie (jeśli np do pierwszego był ser pleśniowy czy salami) albo też 1 kromka z czymś tam. Obiad: to co wszyscy, ale na zdecydowanie mniejszym talerzu (jak wszyscy jedzą pizzę to ja też, ale na cieniutkim cieście i małą). Kolacja raczej lekka, często owoce albo np gotowane warzywa, albo czasem też kromka z czymś tam. Przy wielkim ssaniu czasem jakieś warzywko lub owoc lub jogurt do godz 21. Zwykle nie jadam po 18 nic. Jeśli jem lody to zamiast np kolacji. kalorycznie zwykle pomiędzy 1000 a 1500. Przekroczenie tej liczby zdarza się wyjątkowo, tzn np gdy piję jakieś piwo :-) Rower: raczej codziennie po 500 kalorii (ok 15 km). - wczoraj to był wyjątek ;-). A waga: hmmm - jak żółwioślimak - ok 1 kg na tydzień.
Jewik
13 lipca 2007, 10:07U mnie to popatrzyliby jak na wariata gdybym zaczęła z tymi kijkami maszerować latem. Mam pod nosem tzw bulwary. W Rzeszowie to takie miejsce nad rzeką, gdzie się spaceruje, biega itp, ale tam nikt z kijkami nie lata :-( Więc katuję dalej swój domowy rowerek i po cichutku marzę o bieżni.
laluna33
13 lipca 2007, 09:35nic mi to nie mówi,jakaś opóźniona jestem czy co?ale i tak ci zazdroszcze ...Sopot....kocham to miejsce...
niunka31
13 lipca 2007, 09:28najlepiej z kims chodzic ,bo nio coz nudne to troszke hihih ale podobno wciaga jak narkotyk i malo meczace a daje cholerne efekty pozytywne ,jesli masz taka mozliwosc to idz polecam i nie zaiedziesz sie a nawet sie nie spostrzezesz jak kiloski spadna i bedzie buzia jak talallala
niunka31
13 lipca 2007, 09:11ja chcialam kupic i chodzic powiedz mi czy ty uprawiasz ta dyscypline? jak zaczyc i ile jak tak?