Witajcie kochane! Jestem. Z lekkimi zakwasami, ale jestem. Wróciliśmy w sobotę, ale dziś dopiero zabrałam się, na spokojnie, do skrobnięcia kilku słów. Otóż, wyjazd był udany, dzień w dzień narty, i trochę chodzenia po górkach. A APETYT! Masakra, żołądek mi się rozciągnął po tym "luzowaniu". A więc, była hul-dupa, teraz ściś-dupa. To do dzieła, muszę brać się w garść!!!