Weszłam dziś znów na wagę: 57,9kg. Nie wiem (do cholery!), jak to się dzieje. Cały czas trzymam się diety. Codziennie ćwiczę od półtora tygodnia. Nie wiem, jakim cudem waga miałaby w piątek pokazać 57kg, co jest moim celem na ten tydzień... Takie "jaja" z wagą doprowadzają mnie do szału... a bardziej załamania i mało mnie śmieszą Żadnych słodyczy, chipsów, paluszków, niczego takiego. W ogóle zero podjadania. 4 posiłki dziennie. Pierwszy w ciągu 2 godzin od przebudzenia, odstępy 3-4h, ostatni posiłek ok 3-4h przed snem. Nie rozumiem tego...
SIC!!!
inka83
28 czerwca 2012, 09:58dziś się dowiedziałam że dzienna waga u kobiety może wahać się nawet o 2,5kg więc się nie martw - informacja od dietetyka, najlepiej ważyć się raz w tygodniu :) dzięki, poszukam tych kubków :) właściwie wcześniej nie miała żadnych oporów przy myciu włosków a teraz nie mogę nawet w wannie doktnąć główki mokrą ręką :( mam nadzieję, że szybko jej to minie :(
TygrysekTygryskowy
27 czerwca 2012, 10:59to jest typowe, waga skacze - mi w ciagu dnia potrafi skakac +/- 2 kg. I to nie zalezy od samych cwiczen, ale raczej od chwilowej rownowagi w organizmie. Temu lepiej wazyc sie rzadko, raz w tygodniu...