Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
muszę się wyżalić :(


oj kobitki kobitki ostatnio sobie miejsca znalezc nie mogę i motywacji brakuje. Generalnie nie umiem sobie radzić ze stresem i dziś miałam tego druzgocący przykład. Nauczona przez lata zajadania smutkow,  z przyzwyczajen domowych zakodowane że jedzenie jest dobre zwlaszcza slodkie jest dobre a swiat jest zly wiec jesli chcesz poprawic swoj żywot nędzny zjedz cos dobrego by poprawil ci sie humor.. tak tak tego mamusia mnie nauczyla a ze stresow jest duzo sama mi tych stresow mamusia dorzuca swoimi negatywnymi myslami, narzekaniami, oskarzeniami, swoją paplaniną "swiat jest zly, nie warto życ, wszystko jest bezwartosciowe, nic nie ma sensu etc etc. po kilku dniach takich tekstow powiadam Wam czlowiek nerwowo wysiada i nie ma sil na nic, faktycznie kazdy dzien wydaje mu sie bezsensowny. Bo i z czego się cieszyć pracy nie mam co za tym idzie kasy nie mam co za tym z kolei idzie nie mam za co wyrwać się z domu. Faceta tez nie mam, każde moje wyjscie z domu jest obarczone narzekaniem mamuski. Powiecie mi że to smieszne ? kobita 27 lat i boi sie powiedziec matce ze jedzie do miasta by spotkac sie z chocby z kolezanka! cha! to cos Wam powiem to jest żenujące i cięzko to czasami znoszę ;/ nie ufam mojej mamusce wiem ze co powiem bedzie uzyte przeciwko mnie. Gdy jade do miasta kombinuję by mieć wtedy "wyzszy" cel o ktorym mogę jej powiedzieć. Dlaczego ? bo jak powiem ze chce sie z kims spotkac to pierwsze primo przeprowadzi wywiad z kim po co dlaczego pozniej odradzi zbombarduje bo po co marnujesz pieniadze, siedz w domu jesli sie uprę bedzie męczyła a jak wroce ze spotkania bedzie sie boczyla szantażowała wyzywała płakała  a jak jej po kilku dniach przejdzie to jeszcze wywiad kolejny przeprowadzi czy czasem sie z facetem nie spotkalam ;/ tak czy inaczej skwituje ze sie gónić pojechalam bo wcale jechac nie musialam.
kuzwa tak sobie mysle ona czesciowo  sie boi zebym kogos nie znalazla ;/ poki jestem sama czuje sie pewnie ze z nia zostane ze ona nie zostanie sama ;/ a ona sie boi samotnosci. Poza tym jak juz wspominalam jest niepelnosprawna, nie ugotuje sobie, nie upierze, nie posprząta. Jest lepiej niz bylo ale nadal nie jest samodzielna. Więc powiedzmy jestem w pewnym sensie slugusem  I powiem Wam że jak mało kto potrafi mnie zranić, wykorzystujac wszelkie dostepne srodki sprawic bym poczula się zle, bym poczula sie nic  nie warta. słowa: nikt cie nie chce, jestes wredna nikt sie z toba nie bedzie uganiał, i wiele g orszych. Czy to wina choroby ?? Nie ona taka zawsze była pamiętam na drugim roku studiow umowilam sie z kolezanka na wspolne robienie projektow w akademiku, mialam przyjechac w sb. Wyszlam na przystanek z bratem czekalam na autobus, chociaz w domu byla tylko naburmuszona to pozniej potrafila przyjsc za nami i na przystanek wyzwac mnie "ty dziwko gónić się jedziesz"  albo jeszcze z czaasow liceum pamietam przyszla raz rano przed 8 do mojego pokoju podleciala do parapetu sprawdzila kwiatki i tekst do mnie "suko tobie nie dac pic"  Kurde jak bardzo chcialabym wymazać wiele rzeczy z mojej pamieci wybaczyć zapomnieć ale nie potrafię bo czuje ze to wszystko ciagle trwa nic sie nie zmienilo. Ciągle krzyki, narzekania, ciagle to ja jestm winna, ciagle oskarzana, bo jej zycie zmarnowalam. Jak? samo to ze sie urodzilam.. tak tak to tez uslyszalam ze niepotrzebnie dzieci miala. Często milczę  próbuję sie nie odzywać bo jak się odezwe probuje tlumaczyc to tym wiekszy atak na mnie bo ona wie swoje zawsze. ale czasam nie wytrzymuję a wiecie czego hipokryzji i niesprawiedliwosci. Bo wiecie internet to swietne narzedzie i ona tez je poznala a dzieki internetowi przyjaciela  poznala i juz ja dwa razy odwiedzil (zgadnijdzie kto musial sprzatac szykowac na czyje barki to splynelo)  i często dzwonią do siebie znaczy ostatnio troche mniej  i wlasnie to jest tak krzyczy placze wyzywa i wystarczy ze kolega zadzwoni i ona zmienia sie w aniola, glos jak słowika tiu tiu tiu milutka do niego ze klekajcie narody ;/ I wnerwia mnie to ze jak jest dobrze z panem to "jestes wredna glupia zebys miala za swoje i inne gorsze rzczy" a jak jest z panem zle to "mam zly humor, jestem zdołowana porozmawiaj ze mna przetlumacz mi daj mi nadzieje" i ja gadam z nia tlumacze bedzie dobrze nie przejmuj sie etc i kolejnego dnia gdy znow jest dobrze z panem co dostaje ?? Ja ci nic nie wierzę ty jestes wredna mojej smierci wyczekujesz ty bys mnie w lyzce wody utopila" Bosheeee słowa są jak trucizna i to taka ktora niszczy pomału od wewnątrz a organizm mimo że walczy nie moze się jej pozbyc. 
Czy życie jest po to by  cały czas znosic upokorzenia, nie miec mozliwosci sie cieszyc bo cieszyc sie mozna gdy ona ma dobry humor, gdy ma zly to sie smiac juz nie wolno by kurde zyc z dnia na dzien bez celu bez sily bez ochoty. wstac zjesc sprzatnac ugotowac pocwiczyc z nia, pocwiczyc swoje, przesiedziec przed kompem  Czy to jeszcze jest kurde zycie czy juz zwykla egzystencja. 

ps to ze ma przyjaciela ma tez plusy musze przyznac.. zajmie sie nim to jest spokoj, jak sie dobrze uklada to czesciej jest zadowolona no i ma zajecie  
  • anna987

    anna987

    16 maja 2012, 00:01

    Kurcze. Trochę Cię rozumiem, bo mimo, że nie mam aż tak źle, to wiem, jaki matka może mieć wpływ na córkę, i jak mocno działa to, co powie i w jaki sposób osądzi. A kiedy widzi i wyczuwa, jak bardzo jest skuteczna, tym bardziej sobie pozwala wylewać na Ciebie własne frustracje, których na pewno nie TY jesteś przyczyną, tylko życie, którym tak a nie inaczej pokierowała i choroba, której doświadczyła. Gdyby nagle zobaczyła, że jej gadanina spływa po Tobie jak po kaczce, to by w końcu sobie odpuściła. Ale to wymaga o wiele więcej kontroli i samozaparcia, niż...odchudzanie. Czy w jakikolwiek jeszcze sposób, poza gadaniem i przykrą atmosferą, może Ci zaszkodzić? Sama mówisz, że nie jest samodzielna,więc z domu Cię nie wyrzuci. A co do tych zarzutów odnośnie... "gonienia się"...komu chcesz udowadniać, że zachowujesz sie w porządku? Z resztą, dziewczyno, mamy XXI wiek i mieszkamy w Europie, możesz robić WSZYSTKO i z KAŻDYM, a ja bym Ci życzyła jedynie dobrej zabawy.

  • didimariaa

    didimariaa

    15 maja 2012, 23:33

    Twoja mama ma strasznie dziwne podejście, wini cię za to że to ona zaszła w ciąże i urodziła dziecko i teraz ty musisz robić wszystko bo to ona jest ta pokrzywdzona. Strasznie Ci współczuję takiej sytuacji, mimo że wie że ciebie potrzebuję to i tak na każdym kroku cię karci za byle co... Może to dobrze że znalazła przyjaciela, może to sprawi że zmieni stosunek do Ciebie. Lub po prostu ty będziesz mogła się swoim życiem zająć. Trzymaj się