heh Vitalia jest wredna :P pół godziny pisałam mój wpis i co ? i się skasował ;( a taki dluuuugi juz byl.. :( i już własciwie miałam ostatnie zdanie wpisac i zatwierdzić aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa fffuck...
no to jeszcze raz w skrócie jednak bedzie
Po pierwsze dziękuję Wam Kochane za moc wsparcia, za motywacje i głos rozsądku :)
Dzisiejszy wpis sponsoruje Vitalijka która właśnie taki jak w tytule mi komentarz umieściła :D Dziękuję Słońce za słowa otuchy i wsparcie :)
A propos Misia :) Wczoraj buszując na Vitalii natknęłam się na obrazek ktory mnie mocno rozbawił Oto on :)
wiedziona nagłym impulsem Misia wydrukowałam nawet pokolorowałam po swojemu i przywiesiłam w lodówce, w półce gdzie trzymam jedzenie, chleb itp oraz... mój brat ma wielką czekoladę którą kusi (mnie konkretnie kusi) wiec dziś rano wysuwając czekoladę z opakowania wysunęło mu się także przyklejone zdjęcie misia Korfantego :D hehehe
Mały strażnik diety :D No i kolejny jest u mnie w pokoju :D
Co ja tam pisałam jeszcze w poprzednim wpisie... a tak że wiem że rzadko piszę ale codziennie jestem na vitalii :) czytam fora pamietniki, oglądam motywację które umieszczacie i w pewnym sensie to tez jest wszystko potrzebne ale jak również czytanie jest łatwe bo wystarczy wlepić patrzałki w monitor, posadzić tyłek na krześle i już. Ale nie od tego się chudnie rzeczywiście... tylko od ruszenia w/w tyłeczka i ćwiczen i odpowiedniej diety :) a dieta ma być przyjemnością i stylem życia a nie jakąś sezonową katorgą. tak samo ćwiczenia. To wszystko jest trudne gdy za takie je bierzemy ale gdy mamy pozytywne nastawienie (motywację) radośniej wykonujemy zadania i jemy zdrowo z przyjemnością :) Miś Korfanty też ma wywoływać uśmiech :D dlatego wlasnie jest dobrym strażnikiem diety :D Wiadomo czasem o to pozytywne nastawienie trudno.. czasem ciężko dostrzec jakiekolwiek postepy ale od tego właśnie jest Vitalia by przypominać o celach i dawać wsparcie gdy najbardziej tego potrzebujemy :) Jeszcze raz dziekuje Wam Kochane :) Ja własnie za długo już bujam się w tych okolicach 60 kg (59,8-60,9) i zdaje sobie sprawę że zawaliłam w niektorych momentach.. Ostatnio jadłam bo miałam apetyt ale wiem ze to nie byl głód. To bylo wypelnienie pustki ktorą czułam, odpowiedz na stresy i smutki ale czy mi dawało to pocieszenie to jedzenie ? gdzie tam... utrzymywało mnie w kółeczku rozpaczy... Wyruszyłam w moją podróż ujechałam trochę i teraz kręcę się w kółko na rondzie.. Ale już pora z niego zjechać i kierować się dalej w stronę celu :) Za tydzień o tej porze chcę juz mieć 59.00 i ani deko więcej :) 3majcie kciuki za mnie :) Buziaki Kochane :)
anonyymi
4 listopada 2012, 21:41Oj znam ja ból niezapisanego wpisu, jedno z bardziej denerwujących uczuć, jakie można zaznać na Vitalii :D Co do mojego jadłopisu to powiem ci, że się przyzwyczaiłam. Tzn. na diecie nie umiem wiecej jeść, jak zjem więcej to zaraz robię sobie wyrzuty, załamuję się i przerywam dietę. Postaram się jakoś stopniowo zwiększać ilość, ale nie wiem czy się uda. Taka już durna jestem, że albo żrę jak świnia albo jak anorektyczka :(
zmiana2010
4 listopada 2012, 20:46a Misiu ze mnie byłby dziś zadowolony.I jak ja zazdroszczę Ci tej Twojej wagi.Mnie jeszcze brakuje do niej jakieś 40 kg.PIKUŚ!
grubas002
4 listopada 2012, 18:45trzymam kciuki, powodzenia :)