Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek 17.06.2016, ważenie, podsumowanie


Hej, 

Waga coś mnie chyba oszukuje, ważyłam się dziś kilka razy i szklana pokazywała za każdym razem inny wynik, ale wszystkie były dość zbliżone i wybrałam sobie ten, który pojawiał się najczęściej...a więc mogę dziś uznać, że pasek jest w "końcu" aktualny (startowałam z wagą wyższą ale o tym na podsumowaniu miesiąca).

Muszę się przyznać, że diety nie ma, są jednak jakieś drobne zmiany w codziennych nawykach i mam nadzieję, że będą coraz większe i coraz bardziej trwałe. Cały czas trwam w niejedzeniu chipsów (choć kusi jak nie wiem co), bardzo ograniczyłam kawę (kawa mi nie służy...ale lubię) i chyba powolutku ogarniam się ze słodyczami.... Tu nie chodzi o to, żeby ich nie jeść wcale ale do tej pory jadłam dziennie tyle co normalnemu człowiekowi starcza na tydzień. Już nie wspomnę ile kasy na to idzie... a z kasą u mnie trochę słabo ostatnio ale o tym później...

Z aktywnością dalej leżę i kwiczę, od miesiąca wybieram się na rolki, hula-hop leży porzucony za szafą, u rodziców czeka kołyska do brzuszków... brak mi słów, jedynie z masażami i balsamami działam w miarę regularnie:)

Prywata:

Niestety nie uwolnię się myślami od mojej ex pracy... dziś jest 17 a wypłaty za maj dalej nie ma... i wiem, że do wtorku nie wyjdzie a co potem nie wiadomo... bo nikt nie wie kiedy pójdzie decyzja z góry... nie lubię się prosić o coś co mi się należy i nie chcę się bawić w robienie dymu bo za dużo mnie to wszystko kosztuje, ale jak trzeba będzie to zrobię... jestem cierpliwa i jeszcze chwilkę będę ale potem będzie jazda...

W ramach rozluźnienia w sobotę wybieram się z L. do pobliskiego miasta na koncert, wczoraj mieliśmy o to małe spięcie, ponieważ zaplanował sobie z kumplem wyjazd w góry akurat na sobotę choć od dawna prosiłam go o ten koncert, na szczęście ostatecznie przełożył ten wyjazd na niedzielę... Widzę, że się bardziej stara, ja też się staram i może jeszcze się jakoś dogadamy bo przez długi czas to wszystko było jakąś fikcją... niby razem a nie razem...

A tak poza tym żyję sobie powoli, wysypiam się, wysyłam CV, odpoczywam. O dziwo trochę mam za dużo czasu i bywa, że łapie mnie lekki dołek. Zaraz ogarnę jakieś śniadanko i może przejdę się do Lidla po jakieś drobne zakupy na obiad. Mam mega ochotę na pierogi ale chyba nie chce mi się ich robić:P (tak, tak lenistwo też mnie łapie)

Buziaki

  • Bobolina

    Bobolina

    17 czerwca 2016, 13:55

    walcz o zwiazek jesli widzisz ze facetowi zalezy:) kurcze, a wczesniej tez tak pozno wyplaty wyplacali? brawo za te chipsy! ja chce sprobowac jakis chipsow z jarmuzu czy szynki ale mi to nigdy nie wychodzi haha :D mniaaam, pierogi z jagodami bym zjadla! <3

    • createmyself

      createmyself

      17 czerwca 2016, 15:25

      wcześniej spóźniali się ok. 3 dni, raz 6 a teraz aż się boję pomyśleć kiedy zapłacą... ehh tylko się utwierdzam w tym, że dobrze zrobiłam, że się zwolniłam... powiem szczerze nie przepadam za słodkimi pierogami ale z jagodami też bym wsunęła;p Mama L. robi dobre:P zaintrygowałaś mnie chipsami z jarmużu, chyba nigdy nie jadłam jarmużu tak btw :P