Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pechowy 13 i inne wieści/ Borelioza


Jakoś ostatnio naszło mnie na wpisy typu "muszę się wygadać" ale w sumie pisanie zawsze mi pomagało więc może powinnam to robić częściej. Nie umiem tego wytłumaczyć ale jak poukładam wszystko i przeleję to na "papier" czuję, że mogę iść dalej...

Po ostatnim wpisie niewiele się zmieniło poza tym, że troszkę mi lżej. Wiem na pewno, że aby sobie pomóc muszę znaleźć sposób, żeby się zrelaksować. Nic mnie nie relaksuje, nie potrafię się odciąć od problemów więc cel na najbliższą przyszłość-przetestować różne sposoby relaksacji/wyciszenia!

Co do13stego- no tak u mnie znowu dramat, parkując auto przytarłam samochód stojący przede mną, oczywiście najpierw panika, łzy potem jednak napisałam kartkę z numerem i zostawiłam pod wycieraczką, dziś wysłałam dane kolesiowi i jeszcze tylko musimy osobiście spisać oświadczenie i koniec tematu... kurde, takie rzeczy się zdarzają w życiu, wiadomo nic przyjemnego ale to jak ja to przeżywam mnie wykańcza... nie dość, że najpierw nie mogłam nic przełknąć to potem zaliczyłam mega kompuls, w nocy budziłam się chyba milion razy, i te ciągłe natrętne myśli... może jestem głupia ale wolę takie rzeczy załatwiać tak jak się powinno załatwiać... a mojemu L (bo jego samochodem byłam) dorzucę się do ubezpieczenia.

W pracy wariacki czas, czeka nas kontrola... jestem wykończona i na prawdę chcę, żeby już było "po".

Ale jest i pozytywna rzecz!! Byłam na kontrolnych badaniach na Boreliozę i wyniki wyszły negatywnie. Lekarz powiedział, że skoro dwa ostatnie testy wyszły negatywnie to nie potrzebuję już kontroli. Kolejne badanie muszę zrobić jeśli znowu kleszcz mnie ugryzie. Także temat Borelioza uważam oficjalnie za ZAMKNIĘTY.

Jeszcze tylko muszę ogarnąć się z jedzeniem, przestać traktować się jak śmietnik i iść do przodu!

Tak coraz częściej myślę o przyszłości, że przecież wiecznie nie będziemy wynajmować mieszkania i przerażają mnie moje "zarobki" bo z takimi nawet kredytu nie dostanę. Na pewno jeszcze w tym roku będę zmieniać pracę ale boję się, że wpadnę z deszczu pod rynnę z moim (nie)szczęściem. Myślę nad podyplomówką z BHP, chciałabym zdobyć jeszcze jakieś kwalifikacje bo nie czuję, żebym teraz wyróżniała się na rynku pracy, niby trochę doświadczenia jest i w administracji i w obsłudze klienta ale nic specjalnego...

Ok, idę szykować w końcu obiad bo znów pozwoliłam swoim emocjom grać pierwsze skrzypce!

  • Katienka92

    Katienka92

    15 marca 2017, 19:49

    Pisz jak najwięcej - wszystko co Ci ciąży, wygadać się warto ;D Mam nadzieję, że samopoczucie chociaż trochę się poprawiło po tym wpisie :)) Brawo pokonania choroby - i teraz tak jak piszesz - czas na odśmietnikowanie się :) Polecam małe kroki, pozwolenie sobie na zachcianki - dajmy żyć! Pomału się ogarniesz, a czas jest naszym sprzymierzeńcem, musimy go tylko rozsądnie wykorzystać :)) Super, że zostawiłaś info po otarciu! Oby więcej ludzi takich było jak Ty, a nie, sperniczają z miejsca bez wiadomości nawet..