Cześć pyszczki moje, wróciłam z niebytu, a raczej czarnej dziury...
Zacznę od tego, że w sobotę kompletnie zawaliłam. Cały dzień spędziłam w domu rodzinnym, więc jadłam i jadłam i jadłam i... jadłam. Kompletny koszmar. Aż mnie brzuch bolał z przejedzenia jeszcze następnego dnia!
Wtedy zrozumiałam, że mój organizm się odzwyczaił od obżarstwa, więc jakieś plusy są, mam nadzieję, że się to nie powtórzy, trochę się na sobie zawiodłam i dziś czuję, że tłuszcz mi się wylewa bokami...
MENU NA JUTRO:
Śniadanie: koktajl owocowy (banan, kiwi, pomarańcz) z otrębami granulowanymi
II śniadanie: serek wiejski lekki 200g, ćwierć ogórka, ćwierć papryki, łyżka nasion słonecznika
Obiad: sałatka jarzynowa ze słonecznikiem, jajkiem i jogurtem greckim
Kolacja: jabłko 200g
W SUMIE: 986kcal B:49g/W:120g/T:36g
AKTYWNOŚĆ:
taniec 1,5h