No niestety wczoraj poszalałam. Były Mikołajki, jakiś podły nastrój (przez K.), mama przywiozła Alpejskie Ptasie Mleczko CZEKOLADOWE, w pracy dostałam kalendarz adwentowy i kupiłam sobie paluszki do piwa.
Wypiłam dwa piwa i dopijając ostatnie w samotności, zabrałam się do jedzenia:
całe paluszki
pół opakowania ptasiego mleczka
cały kalendarz adwentowy
dziękuję...
Potem pomyślałam sobie: "to na rozruszanie metabolizmu" i dziś zaczęłam od rana jakby nic się wczoraj nie stało. Najważniejsze teraz, to nie pociągnąć tego dalej.
Wczorajszego bilansu nie podliczam, bo wyszło chyba 3tyś z tym piwem, które samo w sobie ma 500kcal.
MENU DZISIEJSZE:
Śniadanie: owsianka z bananem i migdałami (350kcal)
II śniadanie: serek wiejski 150g z nasionami słonecznika, ćwierć ogórka, ćwierć papryki (230kcal)
Obiad: kurczak z warzywami na patelnię (250kcal)
Kolacja: jabłko 200g (130kcal)
W SUMIE: ok.960kcal
AKTYWNOŚĆ:
taniec 2h