Dzień czwarty -> mission completed. :)
Jestem masakrycznie zmęczona. O 6 rano zrobiłam 6km, na 9 do pracy i tak do 20. Dodam, że jest to 11h pracy fizycznej, dziś szczególnie, bo
Jutro przede mną taki sam dzień z tym, że odpuszczę sobie ćwiczenia, bo czuję zmęczenie w mięśniach, a we wtorek taniec...
MENU:
Śniadanie (8:30): omlet z dwóch jaj z bananem i serkiem wiejskim
II śniadanie (13:00): jogurt froop malinowy z garścią mieszanki studenckiej
Obiad (17:00): kotlety z kaszy jaglanej i kurczaka z warzywami na patelnie
Kolacja (20:30): serek wiejski lekki
ĆWICZENIA:
6km biegu w tempie 9,03 km/h
Dzień na wielki plus, szkoda, że nie mam siły czuć satysfakcji, bo padam na twarz, a jutro muszę być w pracy o 9 rano !
Anonimowa_optymistka
14 września 2014, 22:14Wbijam na Twój wpis, a tu pierwsza wzmianka o czymś, czego mi brakuje... mam nadzieję, że jak najszybciej dojdę do zdrowia i wtedy będę znów pokonywać kilometry, bo jak na razie nie opuszczam lekcji samoobrony i WF-u, gdzie biegamy po te kilka kilometrów :3 Nie dziwię się zatem, że jesteś padnięta i nie dotarła do Ciebie jeszcze ta satysfakcja, ale na pewno odczujesz to dzięki efektom, które przyjdą :) Dziękuję za komentarz. Dobrej nocy i udanego poniedziałku! :)