Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
#5 i #6


Wczoraj nie napisałam, bo jak wróciłam do domu napiłam się wina i padłam na twarz. Dosłownie... Nic dziwnego jak przepracowałam 14h.

W pracy istny kociokwik, wciąż jakieś pretensje, niedomówienia, zwolnienia, przeniesienia. Ja sama chcę się przenieść, bo nie wytrzymuję z kierowniczką, która nie szanuje tego, że jak mam wolny dzień chciałabym wyłączyć telefon i zapomnieć o pracy, a ona dzwoni do mnie po MILION razy dziennie z błahostkami. Dlatego dziś zadzwoniłam do mojej byłej kierowniczki, która pracuje w innej filii i spytałam czy mnie nie przyjmie, powiedziała, że zrobi co się da, bo bardzo chciałaby ze mną pracować.

No ale aktualna kierowniczka jest na mnie zła o to, że chcę się przenieść...

Całemu światu nie dogodzisz. To nie twoje zadanie. Twoje życie jest najważniejsze.

Tak sobie powtarzam wciąż i wciąż, dam radę, jak zawsze :)

Teraz czekam na info, czy przeniesienie się uda.

Jedzeniowo wszystko ok, tylko to wino wczorajsze, ale zasłużyłam !

MENU Z DWÓCH DNI:

Poniedziałek:

Śniadanie (9:00): omlet z dwóch jaj z plastrem szynki z serkiem wiejskim i pomidorem

II śniadanie (13:00): batonik musli z jogurtem naturalnym

Obiad (17:00): kurczak z warzywami na patelnię

Kolacja (21:00): jabłko i wino

Wtorek:

Śniadanie (12:00): owsianka na mleku ryżowym z brzoskwinią

Obiad (16:00): kurczak z warzywami na patelnię

Podwieczorek (19:00): banan

Kolacja (22:00): jajko na twardo z ogórkiem

ĆWICZENIA: trening tańca 1,5h