Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziś...


...tak jak obiecałam, biegłam wolniej. I słusznie. Bo odcinki biegowe były dłuższe niż marszowe (czy raczej, jak pisałam wcześniej powłóczące).

Przebiegłam też obiektywnie dłuższy odcinek bo do dwóch okrążeń parku dodałam jeszcze mniej więcej 1/3 czyli ścięty narożnik.

Z tego wszystkiego strzyknęło mi w biodrze, ale że "na takie bóle nie umierają srule" - przypomniało mi się powiedzonko z dzieciństwa jako reakcja na przejawy hipochondrii:) - to kontynuowałam swoją trasę. Paradoksalnie kiedy szłam, bolalo bardziej, a kiedy truchtałam znacznie mniej:)

 Biegnąc, rozmyślałam o motywacji, czy raczej motywacjach, bo mam ich całą listę. Spróbuję jutro uporządkować powody, dla których biegam i wtedy je opiszę.

Miłego dnia!

  • 7sara7

    7sara7

    20 stycznia 2012, 12:17

    Gratuluję Ci motywacji do biegania ;)) ja niestety takowej nie mam (;(

  • Cyklistka

    Cyklistka

    20 stycznia 2012, 11:45

    nie strasz.... ja tu wczoraj oglądałam wywiad z paniami po 70. które regularnie uprawiają sport, mają figury, że aż miło popatrzeć. Nie będzie biodro pluć nam w twarz! hehe

  • agnes315

    agnes315

    20 stycznia 2012, 11:11

    Wiesz, ja z powodu biodra, bioder właściwie musiałam zrezygnować z salsy, więc uważaj :) Ból był tak niesamowity, że nie dawało się tańczyć, chodzić, nic. Okazało się, że mam coś tam z panewkami nie tak (jak babcia stara) i mogę sobie biedy narobić :( Buziak

  • agnes315

    agnes315

    20 stycznia 2012, 11:10

    Masz rację, ale jak mam bardzo słabą silną wolę i ja nie skubnę, ja się nawp......am i napiję pod korek :))) Buziaki