Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48312
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2018 , Komentarze (1)

tak źle było osiem lat temu. Ogłaszam wielki powrót na drogę cnoty. Żadnych słodyczy, żadnych smażonych rybek ani frytek. Ten tłuszcz, który sobie wyhodowałam trzeba spalić. Zaczynam od dziś. Dieta dziś grzeczna, przejażdżka rowerem zaliczona, później jeszcze w planach ćwiczenia.   

19 marca 2016 , Komentarze (4)

Obiecałam, więc słowa dotrzymuję. Slimming World to organizacja, która wspomaga odchudzanie. Działa na zasadzie grup wsparcia. Każdy, kto się zapisze i opłaci abonament, uczestniczy w cotygodniowych spotkaniach, których żelaznym punktem jest ważenie, a potem ogłaszanie spadków lub wzrostów wagi i rozmowa w grupie na temat sukcesów i trudności w ostatnim tygodniu, planów na przyszły oraz wymiana przepisów, czasem konkursy.

Ja bywam na tych spotkaniach z podopieczną, bo opiekuję się osobami niepełnosprawnymi. Co ciekawe, osobom otyłym abonament opłaca państwo, jeżeli lekarz wystawi skierowanie.

Na czym polega dieta? Otóż wszystkie pokarmy i/ lub ich składniki są podzielone na trzy grupy: free foods, syns i healthy choices.

Free foods – to spora grupa produktów, które można jeść do woli, bez ograniczeń. Należą do niej w zasadzie wszystkie świeże lub gotowane warzywa i owoce (w tym ziemniaki i banany), makarony, ryż, kasze, wszelkie rośliny strączkowe, mięsa (bez tłuszczu, skóry) i ryby (z wyjątkiem tych wędzonych lub np z puszki w oleju. Tak! Można jeść do woli!

Te tuczące mają nazwę syns, która dla mnie brzmi jak grzeszki. I tych grzeszków można mieć dziennie od 5 do 15. To i mało i dużo, zależy co kto lubi i bez czego nie może żyć. To taki wentyl bezpieczeństwa, żeby nie mieć poczucia rezygnowania z normalnego życia. Do grzeszków należą wszelkie tłuszcze, w tym sery; owoce suszone i z puszki, cukier we wszystkich postaciach (ciasta, czekolada, etc.) i oczywiście alkohol.

I jeszcze jest trzecia grupa, tzw zdrowy wybór. Codziennie można wybrać jeden produkt mleczny i jeden węglowodanowy (tu istnieje ograniczenie wagowe), który nie wlicza się do grzeszków.

I tak komponujemy sobie menu dnia. Na przykład na śniadanie płatki z mlekiem lub chleb z serem (po jednym produkcie ze "zdrowej" listy. Lub owoce, wtedy zostawiamy sobie zdrowy wybór na późniejsza porę dnia.

Wolnych produktów i potraw jest naprawdę sporo, bo jeśli lubimy makaron i sosy na bazie pomidorów lub mięsa obrane z tłuszczu to naprawdę nie umrzemy z głodu.

Grzeszki trzeba skrupulatnie liczyć i to jest klucz do sukcesu. Moja koleżanka kilka lat temu schudła ok 50 kilo i nadal wygląda pięknie, a nie głodzi się.

Najważniejsza zasada to prawie całkowite odstawienie cukru i tłuszczu, bo naprawdę niezwykle łatwo nazbierać grzeszków. Oni bardzo promują używanie słodzików, odtłuszczonych serków, sprayu do smażenia, ja akurat takich rzeczy nie uznaję, bo mam przeczucie, ze one nie są dla nas zdrowe. No ale nie każdy ma tak radykalne poglądy jak ja.

Każdy uczestnik programu dostaje książkę z wypisanymi wartościami wielu potraw, włączając w to popularne potrawy na wynos, czy w restauracjach. W internecie publikują mnóstwo przepisów na potrawy (w tym desery) o zerowej zawartości "grzeszków".

Cała idea skupia się na odzyskaniu kontroli nad jedzeniem i dokonywaniu wyborów oraz na wsparciu grupy. Jeśli ktoś naprawdę przestrzega zasad i oczywiście włącza ruch to chudnie. Trudno uwierzyć, że na makaronach i kartoflach, ale to fakt.  

18 marca 2016 , Komentarze (5)

Nic tylko kopię w ogródku, wyszarpując zielsko, albo pracuję. Padam codziennie na twarz i śpię jak zabita. To bardzo przyjemny skutek uboczny mojej pracy na wykopaliskach;)

A obiecuję sobie, że jak znajdę chwilkę to Wam opowiem o Slimming World, bardzo popularnej w Anglii formie odchudzania. Znam osobę, która schudła kilkadziesiąt kilo i nie ma efektu jojo. To rzeczywiście skuteczna metoda, oczywiście pod warunkiem bardzo skrupulatnego przestrzegania zasad. Jednak jest to dieta urozmaicona, na której można jeść naprawdę dużo i nie głodować. 

16 marca 2016 , Komentarze (2)

zauważyła dziś, że schudłam. Przyznam, że sprawiło mi to przyjemność:) Bardzo się staram porządnie ćwiczyć w naszej wesołej grupie i proszę, są efekty:)

15 marca 2016 , Komentarze (3)

Jest postęp! Tym razem to nie są humory mojej wagi, potwierdziłam na innej:) Czyli jak zwykle trochę silnej woli i sporo ruchu. Jakie to proste, prawda;)?

14 marca 2016 , Komentarze (3)

Jutro ważenie, zobaczymy. Nie głodzę się jednak, raczej unikam większych wpadek. No i haruję w ogródku.  

12 marca 2016 , Komentarze (3)

Dziś dobrą godzinę przekopywałam ziemię w ogródku i wygrzebywałam z niej kłącza i korzenie. Tak! Rozpoczęłam pierwszy w moim życiu sezon ogrodniczy! Ogród był zaniedbany przez lata, więc trzeba było najpierw usunąć śmieci i zrobił to fachowiec. Teraz wkroczyłam ja z widłami i dobrymi chęciami. Myślę, że jeśli codziennie tak sobie pokopię i się poschylam, to do maja będę chuda i żylasta ;) O ile w ogóle jutro wstanę z łóżka...

Nadal unikam większych wpadek dietetycznych, choć jestem dla siebie dobra. W końcu pracuję fizycznie;)

Miłego weekendu!

11 marca 2016 , Komentarze (2)

...jestem grzeczna jak dawno nie byłam... 

10 marca 2016 , Komentarze (3)

bo trzymam się ważenia raz w tygodniu, choć dziś musiałam koniecznie sprawdzić wczorajszą huśtawkę. I przyznam, że spotkała mnie miła niespodzianka. Nie zapeszam jednak i nie zmieniam paska. Jeśli będę grzeczna przez cały tydzień, to zmienię. Tymczasem największy znawca mojego ciała - mój najlepszy na świecie mąż - zauważył korzystne zmiany;) Czyli warto pocić się, co rano :)

Miłego dnia, dziewczyny!

9 marca 2016 , Komentarze (1)

To cholerne 68 dręczyło mnie cały ranek. Teraz, po powrocie z mojego wesołego gimnazjonu, zrzuciłam dresik i znów wskoczyłam na wagę. I co zobaczyłam, znów tańcząc po całej krzywej podłodze? 62,2! Czyli wyjściową. To by się zgadzało, nigdy nie przytyłam dwa kilo w tydzień, mam naprawdę doskonałą przemianę materii i jednak codziennie spalam. A że żrę, to waga nie spadła. 

W moim domu jest bardzo zimno, a już najzimniej w łazience, więc może cholera zamarzła? No, ale ostrzeżenie przyjęte. Czekoladzie mówimy stop.