To cholerne 68 dręczyło mnie cały ranek. Teraz, po powrocie z mojego wesołego gimnazjonu, zrzuciłam dresik i znów wskoczyłam na wagę. I co zobaczyłam, znów tańcząc po całej krzywej podłodze? 62,2! Czyli wyjściową. To by się zgadzało, nigdy nie przytyłam dwa kilo w tydzień, mam naprawdę doskonałą przemianę materii i jednak codziennie spalam. A że żrę, to waga nie spadła.
W moim domu jest bardzo zimno, a już najzimniej w łazience, więc może cholera zamarzła? No, ale ostrzeżenie przyjęte. Czekoladzie mówimy stop.
ulakawula
9 marca 2016, 12:13Podobno przebywanie w zimnych pomieszczeniach odchudza ;)