Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po tygodniu...


...widać efekty gołym okiem. Jak wspomniałam nie mam tu wagi ani centymetra, tylko wakacyjne ubrania. Od tygodnia na śniadanie jem owsiankę na wodzie z suszonymi owocami, na obiad sałatę, na kolację to co lubię, tylko mniej. Jako przekąski owoce lub maślanka. Od tygodnia nie miałam żadnego napadu głodu, żadnego napadu na "coś słodkiego", żadnej potrzeby pochrupania na słono. Ani jednej chwili zwątpienia i poczucia krzywdy. Całkiem możliwe, że doszło do uregulowania poziomu cukru i dlatego mój organizm jest taki spokojny. Biegam w umiarkowanym tempie, ale wytrzymałość mi się zwiększa, poziom endorfin takoż. Macham nogami, napinam mięśnie brzucha, to spłaszczanie pewnie potrwa wiele miesięcy, ale jestem na dobrej drodze. 
Oczywiście mówią "nie chwal dnia przed zachodem" i pewnie mają rację, ale mówią też carpe diem - chwytaj dzień. Chwytam, cieszę się, chwalę w tym publicznym pamiętniku. Cieszą mnie słowa poparcia, nie od dziś wiadomo, że łatwiej góry przenosić, gdy ma się wierną publiczność ;) A tak naprawdę używam pamiętnika do dyscyplinowania siebie samej. Rzuciłam sobie to wyzwanie, obiecałam spowiadać się i byłoby mi naprawdę głupio zawalić. 
Pozdrawiam serdecznie!
  • gilda1969

    gilda1969

    26 lipca 2013, 15:00

    Bo pamiętniki rzeczywiście nas bardzo dyscyplinują, mam dokładnie to samo. Jak nie wchodziłam kilka dni na Vitalię, od razu sobie zaczęłam odpuszczać, a tak trzymam się mocno w ryzach. Gratuluję zmieniającej się na jeszcze piękniejszą sylwetki. Pochwaliłabyś się jakimś zdjęciem zmiany owej:)

  • nagietkadietka

    nagietkadietka

    26 lipca 2013, 14:17

    Jak prowadziłam pamiętnik tez byłam bardziej zdyscyplinowana i dlatego wracam na V , inaczej nie dam rady hehe :) Serdecznie pozdrawiam