Płacze nad sobą, nad moja głupota. Ciągle mi się nic nie udaje! Kilka dni pilnuje się, za chwilę znowu coś zjem za dużo. Jestem bez sił, nie mam u kogo szukać pomocy. Mąż mówi, że on nie wie o co mi chodzi, może trochę mam grubszy brzuch, ale tak to wyglądam dobrze. Nie wiem w którym miejscu. Ojciec umie się tylko śmiać, mama krytycznie patrzy i porównuje mnie do innych, grubych... Dzisiaj nawet pijak, który mieszka obok domu moich rodziców powiedział mi, że dawno mnie nie widział i że jaka ja gruba. Czemu nie mogę w końcu zawziac się i schudnąć? Nie wiem... Może będę pisała na kartce co jem? I tutaj będę wrzucać raz w tygodniu. Nie wiem, nie mam pojęcia.
Francuzeczkaa
17 listopada 2021, 12:40Jakbym o sobie czytała, mam dokładnie tak samo. Doskonale się rozumiem ehh
CzarnaNatka
17 listopada 2021, 19:47Nie wiem czy nie jestem gotowa do zmiany czy po prostu pogodziłam się z tym co jest... Dobrze, że nie jestem sama..
Gacaz
17 listopada 2021, 05:54Masz wokół siebie toksycznych ludzi. Ja mam podobne wymiary, owszem jestem dużo starsza, ale nikt nie nazywa mnie grubasem. Słuchaj męża jest życzliwy i mówiąc, że nie jesteśmy grubasem, tylko musisz zrzucić trochę tłuszczyku . Zrób to dla siebie, zdrowia , samopoczucia i urody, s nie żeby zamknąć usta wrednym ludzie, którzy zawsze czegoś do doczepia. Najpierw musisz zaakceptować i polubić siebie, a potem coś zmienić.
CzarnaNatka
17 listopada 2021, 19:51Tak, to prawda. Wydaje mi się, że wokół mnie nie ma nikogo życzliwego oprócz męża. Mój tata zawsze lubi się śmiać z niepowodzeń, siebie uznaje za najlepszego. Mama z kolei zawsze mnie porównywała do kogoś. Byłam dzisiaj jej zawieźć spodnie, bo ich nie noszę, to są takie 3/4 a ona że już i tak nie schudne to dobrze zrobiłam, że jej przywiozłam. No brak słów. Z jednej strony akceptuję siebie, ale z drugiej tęsknię za czasami kiedy miałam 60 kg i mniej. Teraz 69 kg to waga marzenie. Dziękuję.