Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przemyślenia okołofitnessowe przed nowym rokiem


Mamy połowę grudnia, niedługo święta i nowy rok. Większość znajomych spędza go w gronie rodziny i wraca po nowym roku z kilkoma podbródkami. ;-)

Ze względu na specyfikę mojej sytuacji życiowej jestem jedyną znaną mi osobą, która potrafi chudnąć w tym okresie. W tym roku jest o tyle miło, że na dwa dni świąteczne jestem zaproszona do znajomych (a.k.a. nowa rodzina), a całą resztę czasu mam dla siebie - i dla swojej formy. Będzie czas na gotowanie i sport w pełnym wymiarze czasu. :-)

Na razie jednak - ukochane sztuki walki, zumba i ćwiczenia z płytą. Aha, jeszcze jogging. Wczoraj wieczorem byłam na chwilę - ale tylko na chwilę, bo w moich okolicach jest tak ciemno i takie gówniane latarnie się palą, że strach jest biegać. Więc po joggingu zrobiłam jeszcze płytkę z belly dance. Tak na marginesie - czuję każdy kg, a może nawet każde deko mniej :-) na tym joggingu. A po joggingu (nawet tym krótkim wczorajszym) taki przyjemny ból, który pokazuje, że coś tam się ruszyło. :-)

Dodatkowe przemyślenia - chyba do czasu skończenia odchudzania serio muszę stać się abstynentką. Alkohol, nawet w niewielkich ilościach, kompletnie rozwala mi formę - i to przynajmniej na tydzień (!!!). I chyba zacznę się przyznawać, że dlatego nie piję.

Zatem ja po nowym roku wracam z mniejszym brzuchem. :-) Nogi są już coraz szczuplejsze, co zauważyłam ćwicząc na zumbie. I faktycznie, karykaturalnie to wygląda - szczuplejsze ręce i nogi a do tego wielki brzuchol. Więc wychodzi, że teraz z brzuchola powinno więcej spadać, do jako takiej normy. A później już mniej więcej po równo z każdej części ciała. :-)