Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 56 wszystko do kitu :(

Hej kochane

Wczoraj pod względem diety dzień był bardzo nieudany ;/

Cały dzień byłam zalatana, wyszłam z domu o 8 a wróciłam po 21. Rano chwyciłam 2 wafle ryżowe nie brałam nic ze sobą ponieważ myślałam że koło 13 będę w domu. Koło 10 zadzwoniła do mnie ciocia czy nie chce z chłopakiem pomóc im przy remoncie mieszkania, miałam dzień wolny więc się zgodziłam. Koło godziny 15 pojechałam  z ciocią kupić coś do jedzenia dla wujka i chłopaka.

Zatrzymałyśmy się w MacDonaldzie, ciocia kupiła jakąś tam kanapkę dla siebie, ja grzecznie odmówiłam mimo ze skręcało mnie z głodu. Dla chłopaków kupiliśmy w knajpce jakiś zestaw obiadowy, myślałam czy sobie nie wziąć ale złamałabym dietę poza tym było to jedzenie ala fast food.

Takim sposobem do 21 byłam na 2 waflach ryżowych i zdychałam z głodu. Po 21 wróciłam przemęczona do domu gdyż cały dzień pracowałam fizycznie (zrywanie posadzki, noszenie gruzu etc)

o 21 zjadłam 200g karkówki, na więcej nawet nie miałam siły. 

dziś rano obudził mnie potworny ból brzucha, przez wczorajszy dzień mam rewolucje żołądkowe :( dalej mnie boli i kłuje: :(

Dziś pracuje do 22 :(

plus wczorajszego dnia jest taki że nie zjadłam Macdonalda i dostałam 40 jajek wiejskich, 6 słoików ogórków i 2 pasztety domowej roboty:)

Dziś

- 3 jajka 

- 200g mięska z kurczaka na parze + sałatka z ogórków

- 250ml kremowej zupy kokosowej z dyni

- serek wiejski

Pozdrawiam :):)