Witam.
Dziś jakoś nie mam humoru. Rodzice pokłóceni. Tata można powiedzieć, że się wyprowadził, pokłócił z mamą, ponad miesiąc temu. Dał mi spore kieszonkowe. Mama się o tym dowiedziała, zaczęła mówić, że on rozpowiada, że to dla niej na rachunki. Mam tego dość. Tych ich kłótni. Wszystko spada na mnie, jak bym ja była czemuś winna.
Poranne ćwiczenia były ok. Bez napoju energetycznego też szło super, więc to chyba moja kondycja jest lepsza.
Nie zatrzymuje się, daj radę, choć czasem zwalniam to trwam do końca.
Brzuch mam już twardy, napięty, zarysowują się pierwsze mięśnie. Coś wspaniałego.
Pośladki tylko jakoś się nie podnoszą, więc chyba dodam przysiady na wieczór.
Skóra jest napięta, ogólnie czuje się lekko i zdrowo.
A ćwiczenia dodają energii.
TYLKO JAK TU SIĘ CIESZYĆ, JAK RODZINA WALCZY ZE SOBĄ?
Zbliżają się święta i rodzice doskonale wiedzą, że nie pojawienie się razem na wigilii najbardziej ich zaboli. Nie ma to jak zadać sobie ból, a nie myśleć o swoich dzieciach.
Smutno.
Sport, możliwość wyładowania, ratuje mnie jak nigdy przedtem.