Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ale dawno mnie tu nie było...


Jakoś ostatni miesiąc nie potrafiłam znaleźć chociażby chwili aby zajrzeć na vitalię, chociaż szczerze mówiąc nie żałuję bo wiele dobrego się przez ten czas zdarzyło... na wrześniowych wakacjach mój chłopak - teraz już narzeczony- oświadczył mi się, poza tym spędziłam prawie cały ten czas u przyszłych teściów... więc jakoś komputer nie wchodził tu w grę...

O diecie przez ten czas nie zapomniałam zupełnie.. chociaż były krytyczne momenty, ponieważ jak jestem poza domem to trudniej mi się panować... i to nie chodzi konkretnie o jakieś niesamowite podjadanie... ale na wczasach łatwiej iść do restauracji i zamówić pizze niżeli samemu latać za jakimiś sałatkami... zwłaszcza ze byłam z moim miśkiem który raczej nie zamierza przechodzić na żadną dietę...

Chociaż bilans końcowy nie jest taki zły... nie przytyłam... udało mi się utrzymać wagę i nawet stracić 0.5kg... może i nie monstrualna różnica, ale bardzo się bałam że miesiąc wcinania bułek na śniadanie i tłustych obiadków z podwieczorkami zaowocuje wzrostem wagi...

Ale koniec z tym... od 1.10... zabrałam się znowu ostro do pracy! Nawet siłownia poszła w ruch.. no dobra byłam na razie 2 razy ... ale planuję chodzić tak 3-4 razy w tyg, bo tylko na tyle mam czas pomiędzy zajęciami w tygodniu...

A to dlatego że za 2 lata ślub ;D hihi sama nie wierzę że tak szybko... w sumie nie spodziewałam się tych zaręczyn, nie po 2,5 roku bycia razem... Ale nie żałuję tego że się zgodziłam ;] Myślę to to ten jedyny... ten mój ideał, a to dlatego że nie ma w nim żadnej cechy lub upodobania które bym chciała zmienić ;D

 

Pozdrawiam was moje kochane ;*