Jak wiecie albo ci co jeszcze nie wiedza to sie dowiedza cieprie na kompulsywne objadanie sie i w pazdzierniku miarka sie przebrala to znaczy doszlo do mnie jak bardzo jest zle i ze sama sobie nie poradze ze mnie to przerasta i potrzebna mi pomoc specjalisty. I tak trafimam do psychologa od uzaleznien i jak idzie terapia? czy jest tak jak sie spodziewalam? trudno powiedziec bo niczego sobie nie obiecywalam wiedzialam jedno ze gorzej juz byc nie moze... I oczywiscie jak sie okazalo to moje jedzenie to tylko objaw a na razie jestem na poczatku gigantycznej gory lodowej wiec jeszcze mnostwo pracy mnie czeka...Jest to terapia typowo analityczna wiec duzo gadania, i ktos moze powiedziec jak gadanie o sobie i swoim zyciu moze pomoc?? przeciez to przeszlosc dzisiaj jest dzisiaj i nie ma co do tego wracac. Mimo ze do najprzyjemniejszych rzeczy to nie nalezy to bardzo pomaga sklania do refleksji pomaga zadawac sobie pytania bo do odpowiedzi to jeszcze daleko w miom przypadku rzecz jasna...
Dla urozmaicenia nie no zartuje, nie chcialam sie zamykac w jeden formie pomocy ( skoro juz sobie pomagac to na calego:)) chodze tez na terapie behawioralna gdzie jest malo gadania a duzo akcji czyli nauka jak zyc bez potrzeby zabychania sie jedzeniem... Rozne zadania na kazdy dzien zeby uswiadomic sobie i nauczyc sie zapelniac puste czym innym a nie cukrem... Wiadomo ze ta terapia jest krotsza, i mozna powiedziec ze uczy od razu pewnych zachowan wiec jest pomocna przy walkce z napadem, ale nie rozwiawuje sedna problemu.ALe mysle ze kombinacja tych dwoch dziala w moim przypadku, mimo ze dalej jestem chora, moje napady sa rzadsze,jakby to ujac ''bardziej swiadome'' mimo ze nie udalo mi sie jeszcze tego przeskoczyc to widze zapalnik i stram sie jesc wtedy mniej niz wczesnij i to juz jest jakis sukces. I z nadzieja patrze w przyszlosc bo wiem ze uda mi sie wygrac!!! Ze nie jest to zaburzenia ktore mnie pokona tylko ja skopie mu tylek!!!!!!
I wszytskim tym ktorzy walcza z jakakolwiek forma zaburzen odzywiania, nie dajcie sie, szukajcie profesjonalnej pomocy, i przede wszytskim wiary w to ze uda wam sie to pokonac!!!!!!!! , ja dlugo wierzylam ze poradze sobie sama, ba nawet myslalam ze to pokonalam bo miesiacami zylam bez napadow ale to ze nie mialam objawow nie znaczy ze pozbylam sie zrodla i wystarczyla destabilizacja w moim zyciu aby pojawily sie na nowo...
A teraz tak odbiegajac od tematu moje wczorajsze menu:
S- tost z miodem, koktajl bananowy
O - seler pod beszamelem, kotlet mielony
D- banan, gars rodzynek
K- salata zielona, krewetki w sosie z mleczka kokosowego, puree z ziemniakow i marchewki, deserek karmelowy, garsc orzeszkow w panierce, garsc chipsow, 1/2 butelki wina
Jak mozna sie domyslic na kolacji bylam u znajomych normalnie nieucztuje tak w domu:D
a teraz ide robic 8min abs:)
EDIT
wczorajsze menu
S- 2 tosty z miodem, 1/2 banana
O- quiche z kurczakiem i warzywami, bruselka
D- 3 kostki czekolady
K- 2 tosty z miodem, garsc orzeszkow, 2 paski gorzkiej czekolady, 2 kawalki sera, 7 pierniczkow
hulopowiczka
21 grudnia 2013, 20:41aż takie złe jest moje menu? wydaje mi się że nie ma tragedii że poprawiłam moje odżywianie. już sama nie wiem:(
isaa
19 grudnia 2013, 17:29Pierwszy i najważniejszy krok to uświadomić sobie problem. Cieszę się, że działasz :) Trzymam mocno kciuki!
savelianka
19 grudnia 2013, 17:19jakie ty masz wytworne różnorodne meny:) dobrze,że pozwoliłaś komuś sobie pomóc,,dbaj o siebie!!!
hulopowiczka
19 grudnia 2013, 17:10Wierze w ciebie że pokonasz to cholerstwo. Trzymam kciuki za ciebie i mocno wspieram:*
sylwia761976
19 grudnia 2013, 14:50Powodzenia kochana zdrowie najwazniejsze:)