Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Porażka


Miniony tydzień, to moja wielka porażka w odchudzaniu. I chociaż nie jadłam słodkiego (pomijając batona musli), to jadłam wiele innych, złych rzeczy.... Do osiągnięcia jakiejś rozsądnej liczby na wadze pozostało mi 48 dni. Idę na wieczór panieński w stylu 'pin up', dobrze by było wyglądać.. dobrze. Czy możliwe jest schudnięcie przynajmniej 7 kg w tak krótkim czasie? Co mam zrobić, żeby to osiągnąć?

Dzisiaj waga pokazała mi 69 kg. Po kilku kolejnych pomiarach zdecydowałam, że czas wymienić baterie. Żal wielki rozsadza mi dupsko, bo to 69 kg wyglądało tak pięknie ;)


Na śniadanie owsianka. Znowu mam dzień kiedy mi nie smakuje. Postanowiłam odstawić pieczywo, więc nie mam nic innego do jedzenia, a robię się niebezpiecznie głodna. Cóż, będę ją przynajmniej jadła bardzo długo, to może na długo mnie nasyci.

Rozgotowałyście kiedyś owsiankę? Ja tak, jest ohydna.. 

Odstawiam kawę. Nie czuję się po niej jakoś specjalnie obudzona, czasami jest mi nawet niedobrze po wypiciu, więc nie widzę powodu dla dalszego kontynuowania tego nałogu. Zresztą, to dodatkowe kcal, które mogłabym spożytkować inaczej, albo w ogóle. 


Odchudzanie nie jest trudne ze względu na ćwiczenia, czy ograniczanie jedzenia. Potrafię żyć bez czekolady, frytek, czy smażonej skórki kurczaka. Potrafię pedałować dziennie 20 km, albo i więcej. Nie potrafię natomiast spiąć pośladów i trwać w swoim postanowieniu, jeżeli nie widzę efektów. A efektów nie widzę. No może, trochę mi się boczki zmniejszyły i jakby cellulit na udach zmalał, ale to dla mnie za mało. Chcę więcej i więcej i więcej i więcej... albo raczej chcę mniej, mniej, mniej, mniej na wadze... Czemu pozwalam żeby definiowały mnie liczby?

Zaczynam patrzeć na jedzenie z wyrzutami sumienia. Nie jest dobrze, myślałam że jeżeli nie będę liczyć kcal, to ominą mnie te nieprzyjemności. 

Mam szczerą nadzieję, że powodem mojego ostatnio nasilającego się złego nastroju, jest przeziębienie, a nie depresja. Mój Pan chodzi i na wszystko smarka, to może i mnie osmarkał i zaraził? Echh


12 IV 2014. Dokładnie wtedy minie miesiąc odkąd założyłam pamiętnik i odkąd się "pilnuję". Zrobię podsumowanie, zrobię zdjęcia, wyciągnę wnioski i zapewne zdołuje się pod kołdrą ;) Nie ma co, zapowiada się obiecująco.

Nie wiem czy będę pisała, nie mam o czym. Nie mam się czym chwalić, a gadanie o porażkach jest nieprzyjemne. Będę Was czytać.

Dobrego dnia robaczki.

  • Anna144

    Anna144

    13 kwietnia 2014, 09:59

    Spokojnie i tak ładnie schudłas :) daj sobie więcej czasu i luzu a wszystko będzie dobrze pozdrawiam

  • DamaZAgatu

    DamaZAgatu

    8 kwietnia 2014, 18:54

    U mnie też zeszły tydzień nie był najlepszy. Powiem więcej był tragiczny. "Nie potrafię natomiast spiąć pośladów i trwać w swoim postanowieniu, jeżeli nie widzę efektów." To zdanie jest kwintesencją tego co teraz czuję. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje 7 kg do panieńskiego :)

  • wu_velvet

    wu_velvet

    8 kwietnia 2014, 12:50

    Hej, nie przejmuj się tak. Nie ma nic gorszego niż chudnięcie na czas i stosowanie diety, tylko po to żeby schudnąć. Może zacznij myśleć o tym, jak o zmianie całe stylu życia, a ten nie zmienia się tak łatwo. Trzeba pracować nad swoim charakterem, nawykami, nałogami, lenistwem itd., ale efekty będą wspaniałe - zobaczysz je nie tylko na wadze. Uważam też, że czasem lepiej poklepać się po celulucie i obejrzeć serial, niż pastwić się nad sobą i wyszukiwać porażek. Jeśli nie smakuje Ci owsianka spróbuj z kaszę jaglaną lub kaszkę kukurydzianą. Przepis na pyszną owsiankę znajdziesz tu: http://www.jadlonomia.com/2014/03/owsianka-orzechowo-cynamonowa.html Jest kaloryczna, ale jeśli wstajesz rano, to możesz ją spokojnie zjeść, bo spalisz wszystko w ciągu dnia. Trzymam kciuki!

  • Leyla1203

    Leyla1203

    8 kwietnia 2014, 09:19

    7 kg w 48 dni jest oczywiście realne, ale wydaje się mi, że i jojo wówczas może dać się we znaki. Myślę, że np. 5 kg to bardziej realny cel, a do tego pewniejszy, że już nie wróci. Poza tym pamiętaj, że na wszystko potrzeba czasu - tak życie uczy nas pokory :) Trzymam kciuki za Ciebie!