Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od czego tu zacząć?? Może najpierw od tego, że kocham sport!! Dziwne?? No, ale prawdziwe... 8 lat trenowałam tenis stołowy, a 3 razy w tygodniu grałam rekreacyjnie w siatkówkę. Tęsknię za tym jak cholera!!! Po ukończeniu liceum najpierw rok pracowałam, a potem poszłam na wymarzone studia i moje życie diametralnie się zmieniło. Niestety na gorsze ;((( Jestem tu bo mam dość użalania się nad sobą i mam nadzieję, że zawalczę i wygram to, o czym śnię od dawna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21021
Komentarzy: 241
Założony: 17 listopada 2011
Ostatni wpis: 6 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Leyla1203

kobieta, 34 lat, Wrocław

162 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 maja 2014 , Komentarze (3)

W poprzednim tygodniu odszedł do Pana Sz. Potrzebuję wyciszenia, by zrozumieć na czym polega to całe nasze życie. Będę co dzień biegać, bo to mnie uspokaja i pozwala na przemyślenia. 

Miałam kilka porażek od ostatniego wpisu, ale się nie poddaję, dalej chcę być tu, z Wami. Kolejny wpis - jak sobie wszystko ułożę.

Do usłyszenia,

Leyla.

29 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Menu:

Owsianka z kiwi

4 truskawki, 4 plastry mozzarelli z pomidorem i kiełkami

filet z kurczaka w ziołach na parze, brokuł ze słonecznikiem

szklanka kefiru

sałatka z rukoli, szpinaku, rzodkiewki, kukurydzy, ogórka korniszona, słoneczniku, polana jogurtem

Dziś w planach jeszcze basen, a że mamy piękną pogodę dziś, to aż nogi same rwą by iść pobiegać. Się okaże :) 

Poszukuję dobrej jakościowo zielonej herbaty. Możecie coś polecić? Jaką Wy pijecie? Z góry dziękuję za pomoc ;)

Pozdrawiam i do usłyszenia.(cwaniak)

28 kwietnia 2014 , Komentarze (11)

Menu dzisiejsze:

owsianka z mleka 2% i kawałków jabłka

grapefruit

pierś z kurczaka, fasolka szparagowa, sos salsa (oczywiście własnej roboty i bez żadnej mąki)

sałatka z grillowaną piersią indyka i pomidorami koktajlowymi,

serek wiejski

WEEKEND: Bez wpdek (nie spiszę całego menu bo już go nie pamiętam) - nawet grill niedzielny był przykładny bo z pierśią z indyka w ziołach i jabłuszkami jako zakąską. Jedyne potknięcie to piwo (a właściwie 3) w sobotę, która była splotem spotkań ze starymi przyjaciółmi: 17 - koleżanka z pracy, 20 - kumpela ze studiów, 23 (już w jakimś klubie) - przyjaciółka z byłej pracy :D No mówię Wam, szalony dzień.

I w tym momencie zbliżam się do sedna tegoż wpisu: w sobotę pobiłam swój basenowy rekord - 100 długości w 55 min, w niedzielę powtórka :D Jestem z siebie bardzo dumna. Kurcze jak ktoś powiedziałby mi na pierwszym roku studiów, żę będę robić takie dystanse kraulem, to skwitowałabym go gromkim śmiechem. Aż sama w to nie dowierzam. Dziś również zamierzam przepłynąć 2,5 km. Jak szaleć, to szaleć. I do tego swojego gubienia nadprogramowego bagażu jakoś tak bardziej zmotywowana jestem.

Jeszcze chcę podziękować za rady związane z moim jadłospisem - są dla mnie naprawdę bardzo cenne, naprawdę dziękuję :)

Ściskam,

Leyla.

25 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

MENU:owsianka z 0,5% mleka, 3 płaskich łyżek płatków owsianych i garści rodzynek

3 plastry mozzarelli, 2 plastry fety

serek wiejski

pierś z kurczaka na parze z pieczarkami, pietruszką i czerwoną cebulą

jogurt naturalny z musli i frużeliną brzoskwiniową

duża garść chrupków kukurydzianych bezglutenowych

koktaj z kefiru, gruszki, rodzynek, migdałów i kiwi

Nie byłam wczoraj na basenie - usnęłam (nieco z premedytacją) ;/, a dziś w pracy ściełam sobie paznokieć (auć, jak boli :( ) i raczej będzie to moją dzisiejszą "wymówką" - basen sobie odpuszczę, ale o 20 pójdę pobiegać, a potem na saunę :D Pozdrawiam cieplutko! :*

24 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Witam Was wszystkich!

Jest lepiej, duuuuuużo lepiej :) Z Mamciową wszystko wróciło do normy, święta udane, wracam na dobry tor jeżeli chodzi o dietę, z bratem - poprawa, ale jeszcze muszę  z nim wiele rzeczy wyjaśnić. W pracy - O.K. Poza tym przedwczoraj usunęłam ósemkę, która ponoć była zupełnie zbędna w moim uzębieniu. Dlategoż właśnie nie byłam na basenie, ani nie biegałam przez ostatnie dwa dni - dentysta kategorycznie odradził jakikolwiek wysiłek fizyczny. Ale dziś idę popływać już na 100%, jednak tak na spokojnie - 80-90 długości w zupełności wystarczy. Tęskniłam za Wami, ale wstyd było mi tu pisać. No nic, trzeba wziąć się w garść, pamiętać o porożkach (co by z nich pobrać naukę na przyszłość) i walczyć. Trzymam kciuki za siebie i za Was :* Pozdrawiam!

Menu:

owsianka

180 ml koktajlu jagodowego

Miruna na parze z kapustą kiszoną i małą porcją bukietu warzyw

200 ml kefiru

mizeria z pół pomidora, kawałka ogórka i jogurtu

musli z mlekiem

17 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Ostatni tydzień: katastrofa. Poległam. Zaczęło się od trudnego weekendu. O ile piątek, sobota, niedziela (do wieczoru) dietowo były O.K., o tyle emocjonalnie zostałam zniszczona, dopadła mnie rujnująca depresja, która gnieździ się w mojej głowie po dziś dzień. Wszytko jest do kitu. Nie mam komu się wyżalić, więc robię to tu, za co z góry Was przepraszam. 

Mam czwórkę rodzeństwa - 3 braci i 1 siostrę. Wszyscy są już dorośli i mają swoje rodziny, za wyjątkiem najmłodszego brata, mieszkającego nadal w rodzinnym domu. Wychowała nas praktycznie tylko mama. Ojciec był wiecznie nietrzeźwy i jedyne co nam w życiu podarował, to przykre wspomnienia z dzieciństwa - nie utrzymuję z nim kontaktu. I jak się zapewne domyślacie jestem emocjonalnie bardzo związana z mamą. W zeszły weekend doszło między mną i moim bratem (tym najmłodszym) do kłótni, a że oboje jesteśmy uparci, to tylko na siebie nawrzeszczeliśmy, naubliżaliśmy i cześć. Najgorsze jest to, że wyładowałam się na mamie. Płakała przeze mnie. Nie mogę sobie tego teraz wybaczyć. Przepraszałam, ale wiem, że to nic nie znaczy. Dzisiaj zadzwoniła i powiedziała mi, że nie przyrządza śniadania świątecznego - nie chce zmuszać mnie i brata do jednania się na siłę. Oczywiście od niedzieli obrzeram się świństwami - była nawet bita śmietana i sos toffi. Jestem taką ofermą. Idę jeszcze dzisiaj na basen. Muszę się pozbierać. Płaczę co chwilę, bo oczy same robią mi się mokre, jak o tym wszystkim myślę. Może jutro się wsystko poukłada, a może nie. Eh.

https://www.youtube.com/watch?v=2XHk0VAv6UE

11 kwietnia 2014 , Komentarze (11)

Menu:

4 kromki pieczywa ciemnego z pasztetem pomidorowym, ogórkiem kiszonym, kiełami

plasterek szynki

owsianka z rodzynkami

warzywa na parze, buraczki gotowane

2 garści słoneczniku łuskanego bez soli

1 pulpet, łyżka stołowa gulaszu (do spróbowania w pracy)

sałatka grecka z fetą i oliwkami bez żadnego dressingu

Wczoraj przebiegnięte ok. 8 km. Po wysiłku mogłam góry przenosić za sprawą wydzielonych endorfin:D Dzisiaj nie będę biegać - na wieczór planuję skakankę. Jadę do mamy i weekenduję przy świątecznych porządkach. I Wam życzę udanej soboty oraz niedzieli. Do usłyszenia ;)

Leyla

10 kwietnia 2014 , Komentarze (9)

MENU:

trzy kromki ciemnego pieczywa z mozzarellą, kiełami, świeżą bazylią i pomidorem

owsianka z rodzynkami

Mintaj na parze z czarnym pieprzem, koperkiem, cytryną; bukiet warzyw;

Grapefruit

W planach: nie wiem, może brokuł na parze, albo szpinak?

Wczoraj biegałam 45 min. z aplikacją rejestrującą mój dystans i udało mi się przebiegnąć 7.12 km ;) Dziś w planach podobny dystansik. 

Ale, moi mili, jakże ja mam dobry humor - otóż otrzymałam dzisiaj w pracy premię uznaniową, a pracuję tam dopiero miesiąc :D Tak się bałam tej nowej pracy, a za żadne skarby nie wróciłabym do poprzedniej! Brakuje mi moich poprzednich pracowników (bo z wieloma się zaprzyjaźniłam), ale staramy się utrzymać kontakt i spotykamy się najczęściej jak się da. No i właśnie dlatego wiem już, że nie należy bać się zmian, nawet wówczas gdy mają nam wyjść nieco na gorsze, to musimy pamiętać, że przez życie nie da się przejść "jednym monotonnym ciągiem", i że zmiany są jednak potrzebne (a zazwyczaj każda taka zmiana kończy się happy end'em). Zastanawiam się, jak i czy w ogóle moje życie zmieni się po zgubieniu balastu - nadprogramowych kilogramów. To kolejny mój motywator - ciekawość świata w nowym ciele.

Całuję,

Leyla.

9 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Menu:

3 kromki pieczywa ciemnego z pastą z suszonych pomidorów, kiełkami rzodkiewki i świeżą bazylią

owsianka z rodzynkami

pierś kurczaka z czosnkiem i czerwoną cebulką na parze, porcja fasolki szparagowej, łyżka surówki z buraczków czerwonych

koktajl z jabłka, mandarynki, kiwi i szpinaku z jogurtem naturalnym

w planach: ??? chrupki kukurydziane?

Wczoraj biegałam - 45 min., ale nie mam bladego pojęcia jaki tam mi dystans wyszedł. Myślę, że ok. 4,5 - 5 km. Troszkę mało, ale dzisiaj postaram się żeby było lepiej :) Poza tym trzymam się. Jest @ więc trochę bardziej mnie kusi - spróbowałam dzisiaj w pracy (ale tak tylko tyci tyci:D) curry z kurczakiem i pieczonego ziemniaka, ale później się opamiętałam i nie grzeszyłam więcej :) Ale za to baaardzo mam ochotę na pifffo, eh. Obiecałam jednak sobie, że do końca kwietnia, ani łyka alkoholu, więc koniec tematu. Wciąż po głowie chodzi mi ta siłownia - mam jeszcze cykora, ale obiecuję, że to się wkrótce zmieni. 

Miłego wieczorku życzę Wam kochani!

Ściskam,

Leyla.

8 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

MENU:

Owsianka z rodzynkami, kromka ciemnego pieczywa z twarożkiem i mamciowym korniszonem

Koktajl (szklanka) pomarańczowo-jabłkowy z kiwi i jogurtem naturalnym

Filet z ryby na parze z czerwoną cebulą i czosnkiem; porcja warzyw na parze, surówka z rzepy i rzodkiewki;

Gruszka

W planach: no właśnie nie wiem: ciemne pieczywo albo parowany brokuł

Wczoraj dopadła mnie @, więc z basenu nici, bo podczas tych dni czuję się w wodzie niekomfortowo:?

Ale dziś idę biegać - chciałabym tak z godzinkę (ok. 7 km), ale nie wiem czy dam radę po tak długiej przerwie. W każdym razie dam z siebie wszystko. Na wieczór również zaplanowana skakanka, także nie odpuszczam mimo @.

Mam jednak inne zmartwienie. Otóż bardzo chciałabym zacząć uczęszczać na siłownie, ale najzwyczajniej w świecie wstydzę się. Posiadam wykupiony karnet, coś na wzór "multisport-u", także mam wybór wielu siłowni w mieście, ale ten mój wstyd mnie tak krępuje (martwy) Kolega z pracy rozpisał mi nawet trening ogólno - obwodowy i pokazał kilka ćwiczeń, i co? I jeszcze z tego nie skorzystałam. Boję się tych wszystkich drwiących spojrzeń chudych fitdziewczyn i umięśnionych fitboy'ów. No bo co 75-cio kilowa orka może robić na siłowni?? Jeśli uda mi się schudnąć i będę nieco mniejsza, może mój wstyd nieco zelżeje i wówczas na siłownie uczęszczać będę regularnie, co by każda moja część ciała, od stóp do głów, doświadczyła dobrego treningu.

Całuję,

Leyla.