Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od czego tu zacząć?? Może najpierw od tego, że kocham sport!! Dziwne?? No, ale prawdziwe... 8 lat trenowałam tenis stołowy, a 3 razy w tygodniu grałam rekreacyjnie w siatkówkę. Tęsknię za tym jak cholera!!! Po ukończeniu liceum najpierw rok pracowałam, a potem poszłam na wymarzone studia i moje życie diametralnie się zmieniło. Niestety na gorsze ;((( Jestem tu bo mam dość użalania się nad sobą i mam nadzieję, że zawalczę i wygram to, o czym śnię od dawna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21025
Komentarzy: 241
Założony: 17 listopada 2011
Ostatni wpis: 6 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Leyla1203

kobieta, 34 lat, Wrocław

162 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Menu:

3 kromki pieczywa ciemnego z twarożkiem i pieczoną piersią z kurczaka

Garść groszku ptysiowego :(

jogurt Danone "ale ziarno"

filet z kurczaka na parze w marynacie

brokuły, kiszona kapusta - dodatek do filetu

pół szklanki zupy - kremu z zielonego groszku

musli z mlekiem, kromka ciemnego pieczywa z twarożkiem i szczypiorkiem

w planach: porcja brokułu z kukurydzą

Weekend  bez większych zaniedbań: nie mam spisu menu, bo sobie odpuściłam, ale nie "zgrzeszyłam":D jedyne potknięcie to sobotnie kilka łyżek mamusinego gulaszu z łyżką makaronu.

Piątkowe spotkanie z przyjaciółmi - rewelacja: miło, wesoło i bez grama alkoholu(impreza)

Ale do rzeczy: dziś rano zważyłam się, a potem (i tu uwaga) lekko uśmiechnęłam. Otóż waga pokazała 76,1. Nie wiem dokładnie ile spadło, ale spadło, bo tydzień, dwa tygodnie temu licznik pokazywał 77 - 78, a nawet 78,5. Także tego - pierwsze koty za płoty. Tak sobie po cichutku w duszy marzę, żeby z końcem maja pokazało 69,9. Ale nie ma co wybiegać w przyszłość i gdybać. Jeśli będzie 71, to również będę cieszyć się niezmiernie.

A na koniec pytanko: znacie dobrą, liściastą zieloną herbatę? Jeśli możecie coś polecić, to będę baaaardzo wdzięczna.

Całusy,

Leyla. 

4 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Menu:

3 kromki chleba orkiszowego z pastą jajeczną, ogórkiem i kukurydzą konserwową

jogurt Danone "ale owoc"

pierś z kurczaka na parze z ziołami

Fasolka szparagowa

jabłko

pół szklanki zupy - kremu z brokułów i szpinaku

W planach: musli z mlekiem

Kochane Vitalijki i Vitaljanie! 

Nie było 100 basenów, ale udało się 90 samym kraulem bez żadnych przystanków! I dodatkowo około długości na speedzie w płetwach:D Także ten tego: pobiłam mimo wszystko swój wynik. 

Jednak będę jeszcze bardziej szczęśliwa, gdy uda mi się z dzisiejszego spotkania z przyjaciółmi wyjść bez wpadki, tzn.: zero alkoholu i tuczących przekąsek! Trzymajcie kciuki!

Poza tym życzę wszystkim udanego weekendu, oczywiście bez porażek dietowych i treningowych!:p

Ściskam,

Leyla.

3 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Menu:

4 kromki pieczywa chrupkiego z pastą z suszonych pomidorów, świeżą bazylią i kiełkami lucerny

owsianka z mlekowity

4 daktyle

pierś z kurczaka na parze z pietruszką, bazylią, czerwoną cebulką i pieprzem

bukiet warzyw na parze

porcja parowanej fasolki szparagowej

gruszka

KIEŁBASKA Z PIERSI KURCZAKA GRILLOWANA

w planach: musli z mlekiem

Wczoraj NIESTETY nie pobiłam swojego rekordu na basenie, bo mnie na niego NIE WPUSZCZONO! Poszłam na basen sportowy i pani przede mną wzięła ostatni dostępny "zegarek" i tym samym dla mnie miejsca zabrakło, co oczywiście nie znaczy, że sobie odpuściłam ;) Poszłam pobiegać (nie długo, bo przez jakieś 25 min, ale bez żadnych przystanków i dość szybkim tempem), po czym poszłam na basen rekreacyjny (gdzie można wchodzić o każdej porze, a nie tylko o pełnych godzinach) i zrobiłam 30 basenów na tamtejszym a'la sportowym mini basenie - zrezygnowałam z dalszego pływania, gdyż każdy tor był bardzo przepełniony, i resztę czasu spędziłam w saunie fińskiej - ok. 20 - 25 minut. 

Chcę wam się jednak pochwalić moim małym zwycięstwem jakim był dzisiejszy,pierwszy w tym roku, grill ze znajomymi - zjadłam na nim 1 kiełbaskę z piersi drobiowej i nie wypiłam ani jednego browarka, a jedynie zdrowiutką wodę mineralną :D Dumna jak paw jestem!

Pozdrawiam,

Leyla.  

2 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Menu:

4 kromki pieczywa chrupkiego z fetą, pomidorem

Jogurt jogobella (z którego, za sprawą sugestii jednej z Was, rezygnuję ze względu na syrop fruktozowy)

ryba na parze z koperkiem + fasola szparagowa

3 truskawki, pomarańcz

Mały kawałek wielkości kostki do gry mięsa z gulaszu (zmusili mnie w pracy żebym spróbowała)

ćwiartka zielonego jabłka

porcja brokułu z kukurydzą konserwową i jeden ziemniak w mundurku

w planach: musli z mlekiem

Pytanie do doświadczonych: lepiej jeść pieczywo chrupkie (typu wasa) czy ciemne? Wczoraj na basenie 80 długości kraulem + ok. 10 z płetwami, dzisiaj postaram się o pełną 100 kraulikiem :) I może pójdę pobiegać - pogoda taka piękna, że aż nózie rwą się same.

Pozdrawiam cieplutko :*

1 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Menu:

4 kromki pieczywa chrupkiego z fetą i pomidorem

serek wiejski

filet z kurczaka na parze w słodkiej papryce

porcja kalafiora

pomarańcz

pół szklanki zupy kalafiorowej

szklanka mleka 0,5% z musli

w planach: porcja brokułu na parze

I właśnie mija dzień bez wpadki, a blisko było, oooj blisko!

Musiałam dzisiaj zakupić sobie nowy strój kąpielowy (a przy okazji plecak i leginsy :D), gdyż wczorajszego wieczoru pozostawiłam swój poprzedni na basenie i od tamtej pory diabli go widzieli. Jestem dużo biedniejsza, ale (jak każda kobieta po zakupach) szczęśliwsza. Jednak nadal wstydzę się siebie, ale walczę, walczę z zapałem żeby już tak nie było.

Pozdrawiam,

Leyla.

31 marca 2014 , Komentarze (7)

Menu:

4 kromki pieczywa chrupkiego z twarożkiem

sok jednodniowy Viva Natura marchew - seler 0,5 l

Jogurt gratka

Kilka plastrów jabłka

Filet z kurczaka na parze z czosnkiem i cebulą

Bukiet warzyw na parze

1 gruszka

pół zielonego jabłka

1 kromka pieczywa chrupkiego ze szczypiorkiem i twarożkiem

W planach: serek wiejski


Co do mojego menu: po pierwsze - od dzisiaj zapisuję wszystko, co zjadłam i rzetelnie przed Wami się spowiadam (w ten sposób prościej będzie mi opierać się pokusom); po drugie - czy macie jakieś zdanie na temat soków jednodniowych firmy Viva Natura? Czy rzeczywiście są zdrowe? Czy mogę je pić w ramach drugiego śniadania? 

Nawiązując do tytułu notatki: nowe postanowienie - uwierzyć w siebie. To mój największy problem. Jeśli mi się uda tego dokonać, to wypracowanie wymarzonego wyglądu będzie jedynie kwestią czasu. Trzymajcie kciuki.

20 marca 2014 , Komentarze (2)

Cześć i czołem!

Ależ się działo w moim życiu! Oj ależ się działo: zmieniłam pracę, współlokatorów, zrezygnowałam z bezużytecznych studiów, przytyłam, podsumowując: SAME ZMIANY I NOWOŚCI W MOIM ŻYCIU!(prócz tego że tyję - to nie nowość, to przestarzała kwestia) 

Nawiązać chcę w tym poście jednak do zmiany nr 1, a mianowicie nowej pracy. Sama praca - jak praca, nie chwalę się nią, ale i nie wstydzę. Pracuję teraz w kantynie biurowca, jako tzw. "prawa ręka szefa obsługi" czyli prostymi słowami będę (bo jak na razie przyuczam się) kierownikiem zmiany. W porównaniu do poprzedniej pracy zarabiam nieco mniej, ale pracuję na dużo korzystniejszych warunkach, a przede wszystkim nikt nie zmusza mnie do oszukiwania podwładnych mi pracowników, jak miało to miejsce w poprzedniej restauracji. 

Do czego dążę: wszyscy mężczyźni w tym lokalu, w mojej nowej pracy, żyją siłownią i modelowaniem swojego ciała. Wszyscy są do tego przesympatyczni i naprawdę dający się lubić. Dzisiaj, podczas mojej przerwy obiadowej, jeden z nich spytał mnie: "Dlaczego się tak zaniedbałaś?" DLACZEGO SIĘ TAK ZANIEDBAŁAM??? 

KU*WA! Aż mam ochotę płakać i krzyczeć sama na siebie! Ten chłopak ma całkowitą rację: to ja się zaniedbałam, na własne cholerne życzenie. Nie jest winne tu moje dzieciństwo, w którym byłam "okrąglutką" pyzą, nie są winne studia i brak czasu na chudnięcie, ani nawet praca w gastronomii. To wszystko tylko moja wina. Przykro mi, bo spotkało mnie przez to wiele przykrości: docinki, szyderstwa, brak akceptacji, a przecież mogłam w tym czasie (zamiast unikać świata i wstydzić się siebie) korzystać z życia i uśmiechać się... Tyle zmarnowanego czasu...

No cóż, wracam do Was ;) znowu zacznę walczyć, może wreszcie się uda.

28 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Menu z wczoraj:
1. Śniadanie:
- 4 wafle ryżowe z 4 łyżeczkami mojego serka;
- pół pomidora;
2. Śniadanie:
- koktajl: arbuz, nektarynka, pół jabłka;
3. Obiad:
- pół piersi z kurczaka;
- brokuł;
- kalafior;
- pomidor mały;
- fasolka szparagowa;
- 3 łyżki sosu pomidorowego;
4. Podwieczorek: 
- jabłko;
5. Kolacja:
- serek wiejski naturalny
6. Nabytek z pracy: jakieś 200 kcal;

30 min biegu

Przyszła wredna @, a waga nie wzrosła  Jutro do mamy i dwa dni odpoczynku. W międzyczasie urodziny brata i kolejne wyzwanie - świętować je przy grillu bez grama alkoholu w moim własnym zdrowiutkim trybie 

Trzymajcie się cieplutko,
Wasza Leyla

27 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Wczorajsze menu:
1. Śniadanie:
- mizeria (pomidor, 2 rzodkiewki, łyżka szczypioru, 4 łyżki jogurtu naturalnego);
- 2 wafle ryżowe, 2 łyżeczki mojego twarożku;
2. II śniadanie:
- koktajl (arbuz + nektarynka);
3. Obiadopodwieczorek (byłam na zakupach i tak mi czas zleciał jakoś szybciutko, że musiałam połączyć te dwa posiłki):
- brokuł;
- fasolka szparagowa;
- pół piersi z kurczaka;
- ketchup;
4. Kolacja:
- chudy twaróg z rzodkiewką i dwoma łyżkami jogurtu nat.;

30 minut biegu (ok. 5 km)

Współlokatorka namawiała wczoraj na pizzę, ostro namawiała, po czym zamówiła ogromniastą, tłustą pizzę z dostawą do domu. Nie złamałam się. Kolejne moje małe zwycięstwo. 

Swoje buty do biegania zostawiłam u mamy, odbiorę je dopiero pojutrze, a tymczasem biegałam kilka dni w jakiś imitacjach butów sportowych i odczuwałam wczoraj nieźle swoje ścięgna. Ale co ja poradzę na to, że jak nie pobiegam, to mi smutno i ciężko. To jedyny czas w ciągu dnia, w którym mogę się wyciszyć. Mam nadzieję, że moje nóżki jeszcze przez te dwa razy nie odmówią mi posłuszeństwa.

Dodatkowo czuję, że w moim życiu zajdą zmiany. Byle wyszło mi to tylko na dobre, jednakowoż nie ukrywam, że się boję. Nie lubię zmian niezależnych ode mnie. Bo któż je adoruje?

Z pozdrowieniami,
Leyla.

26 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

I wreszcie wczorajsze menu:
1. Śniadanie:
- 4 wafle ryżowe 140 kcal;
- 4 łyżeczki serka 80 kcal;
- ogórek 5 kcal;
- 4 plastry pomidora 12 kcal;
2. II Śniadanie:
- koktajl (3 marchewki, 3 brzoskwinie) 105 kcal;
3. Obiad:
- 125g piersi z kurczaka (duszonej na wodzie z papryką czerwoną i pieprzem ziołowym)    ok. 125 kcal;
- brokuł 27 kcal;
- fasola szparagowa 40 kcal;
- 4 łyżki sosu pieczeniowego 28 kcal;
4. Podwieczorek:
- typowego brak, ze względu na próbowane potrawy w pracy ok. 200 kcal;
5. Kolacja:
- jogurt owocowy: 138 kcal;

Dywanówki i bieg 30 minut. Co do tego mojego biegania to powiem Wam, że jestem szczerze, ale to naprawdę szczerze zadowolona z racji tego, że te 30 minut to tylko i wyłącznie bieg, bez żadnych przystanków, czy odpoczynków  Biegam tak już kilka dni, a nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że przebiegnę 15 minut bez odpoczynku. Oczywiście nie zamierzam poprzestać na tym czasie - sukcesywnie będę go zwiększać, aż osiągnę pełną godzinę - już się doczekać nie mogę!
Dodatkowo trzymam się diety i co? 
I co?
  No i co? 

Poskutkowało!!!! Staję na wagę (nawet kilka razy) i widzę piękne 74,4! 2,2 KG spadku od poprzedniego ważenia! Ach, jakże szczęśliwą jestem :) Pomaga mi w tym lektura, której autor pisze: "Ból jest nieunikniony. Cierpienie jest wyborem" i siedzi mi to w głowie za każdym razem, gdy myślę, żeby odpuścić, albo poddać się jakiejś pokusie. I działa - nie daję się 
Dodatkowo, Moi Drodzy, zaczynam odczuwać wewnętrzny spokój. Tak, spokój... Kurczę, jakie to cudowne uczucie - nie wiem tak do końca czym spowodowane, ale podoba mi się. Już będzie dobrze, nieprawdaż? Przecież w końcu musi być :) 

Dziś wolne od pracy, więc cały dzień tylko i wyłącznie dla siebie. 
Pozdrawiam Was cieplutko
Wasza Leyla.