i tak ciągle co spadnie to nadrabiam....ech no nic kolejny poniedziałek i kolejne postanowienia, aby tym razem się udalo
Znajomi (4)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 8099 |
Komentarzy: | 45 |
Założony: | 16 marca 2009 |
Ostatni wpis: | 27 marca 2017 |
kobieta, 40 lat, Poznań
169 cm, 60.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
i tak ciągle co spadnie to nadrabiam....ech no nic kolejny poniedziałek i kolejne postanowienia, aby tym razem się udalo
trochę rozpusty i tak to się kończy, ale nie ma co załamywac ręce będzie dobrze co ma nie być...no to czas start
ale nie wyszlo, najmlodsza w rodzinie postanowiła ćwiczyć moją cierpliwość i nie chce spać w dzień a jak już się uda ją uspić to jest to max 40min, a popołudnia przelatują przez palce...ech ważenie bedzie za tydz dziś niespodziewanie przyszła @
Pozdrawiam ciepło w ten mroźnych choć prześlicznie słoneczny dzień!
Czas wrócić, już tak malutko brakowalo do celu...no trudno ogarniamy michę, ograrniamy ćwiczenia i będzie dobrze! Musi być!
nowy miesiąc, nowy rok, nowe postanowienia :)
waga dzisiaj rano pokazała 67kg, nie ma co płakać tylko brać się do roboty......więc do dzieła!
tyle czasu zostało mi do wakacji, chciałabym zrzucić jakieś 4-5kg, mam nadzieję, że się uda.
dzisiejsze menu:
przejechałam dzisiaj ponad 26km na orbi czyli 400kcal spalone, oprócz tego prawie 2h spacer z córą i prace domowe. Muszę więcej się ruszać hmm kaloryczność też średnia mi wyszła, od jutra muszę jakoś to ogarnąć i zrobić sobie plan, bo chcę jeść najmniej 1500kcal, a najlepiej by było 1700-1800. I obiecuję sobie smarować się dwa razy dziennie jakimiś balsamami. No to tyle czas uciekać pod prysznic.
jedziemy dalej, w sumie dzisiaj całkiem dobrze
menu:
razem wyjdzie jakieś 1700-1750kcal, czyli całkiem ok choć muszę jeszcze zwiększyć kaloryczność, bo jest za mało. Z moich wczorajszych obliczeń wyszło, że moje cpm to ok 2400kcal, a ppm to ok.1400kcal, wydaje mi się, że jak będę jadła ok 1800-1950kcal to będzie git, ćwiczenia też dzisiaj zaliczyłam piękne 350kcal poleciało na orbi. No nic uciekam się ogarnąć!
ciężko idzie, myślałam że będzie lepiej w zeszłym tyg miałam dwa dni żarcia ;/ no i wczoraj też. oj głupia ja, normalnie jakbym rurek waniliowych w życiu nigdy na oczy nie widziała...pocieszające jest tylko to, że ćwiczę w miarę regularnie najmniej to 4 razy w tyg a najwięcej 6 więc pod tym względem jest git.
doszłam do wniosku, że muszę prowadzić wpisy, bo inaczej nie ma kontroli ani nad tym ile jem ani ile spaliła kcal podczas ćwiczeń więc zaczynamy:
menu z dzisiaj (wczoraj już poszło w zapomnienie):
kurczę coś mało wyszło bo ok 1500kcal....a spaliłam dzisiaj 360kcal z orbi, muszę jeszcze raz wszystko policzyć cpm i pmp i się zastanowić nad prawidłowym rozłożeniem jedzenia no nic trzeba tylko trwać!