Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


Jesien, mam juz kasztana w kieszeni.

Bylam dzisiaj w pracy 3 godzinki, grzecznie sie nachodzilam, caly czas na nogach.

Musze jakos zmienic przyzwyczajenia i zajac sie czyms wieczorem, bo moje miejsce na kanapie i TV to prwie zawsze konczy sie jakims podjadaniem smakolykow. Niby cos malego , ale to jest okropne!Przyjedzie kolezanka to sie rozruszam, ona nie lubi TV.

Do teraz trzymam sie calkiem nienajgorzej z jedzeniem , oby wieczorem sie udalo. Ide walczyc z prasowaniem i szafa.

wam zycze bardziej przyjemnych zajec....

  • Emka1903

    Emka1903

    28 września 2012, 08:29

    No to zwalamy ten nadbagaż razem :D Słońce dzisiaj świeci, mam nadzieję, ze u ciebie też :)))

  • Emka1903

    Emka1903

    28 września 2012, 00:07

    Wiem, że to trudne, bo sama z tym co wieczór walczę - z różnym skutkiem :D Ale trzymam za ciebie kciuki :))) Pozdrawiam cieplutko

  • barbra1976

    barbra1976

    26 września 2012, 12:05

    kobiety i spiew nie zakazane:) kasztany pajaki plosza, i cos jeszcze?

  • JENNA.ELFMAN

    JENNA.ELFMAN

    25 września 2012, 21:40

    co z tymi kasztanami????mają jakieś działanie ????;)

  • Alianna

    Alianna

    25 września 2012, 20:05

    I u nas kasztany lecą z drzew, a w moim ogrodzie spadają także orzechy. Jesień, choć póki co złota. Buźka

  • agnieszkam86

    agnieszkam86

    25 września 2012, 19:53

    Ach to wieczorne podjadanie....mi jakoś udaje się go unikać ale czasem jest ciężko , bardzo ciężko! Pozdrawiam!

  • Aldek57

    Aldek57

    25 września 2012, 17:49

    Ja natomiast nie mogę złapać zakrętu i chętnie posiedziałabym na kanapie:)))miłego wieczorku

  • agabubu

    agabubu

    25 września 2012, 16:20

    Najgorzej jest właśnie gdy siedzi się w domu i zaczyna kombinować...co tam dobrego można w kuchni capnąć! Jakie to trudne by się powstrzymać. Ale trzeba to eliminować, bo takim łasuchowaniem niszczymy pracę całego dnia...tygodnia...miesiąca......

  • mundziu

    mundziu

    25 września 2012, 13:42

    wiesz czego Tobie zazdroszczę? właśnie tego że jesteś na zwolnieniu :) ( nie operacji itd bo wiem, że to przejście jest )tego, że w taki sposób wracacie na właściwe tory ( praca ) a zazdroszczę bo po prostu brakuje mi czasu - przydałoby się nie pracować chwilę znów :) ja po operacji jak głupia byłam tylko miesiąc na zwolnieniu ( powinnam minimum 6 ) udawałam, że dobrze się czuję. Wiem już na przyszłość, że nie będę zgrywać bohatera. Znajdz sobie jakieś spokojne zajęcie by być z dala od pokus a wiem, ze to niełatwe. W każdym razie u mnie nie było słodyczy w tym okresie. Młodzi jak chcieli sami sobie kupowali :)