Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
do pracy rodacy


znow nie mam czasu.. a do tego moze sie okazac, ze moj slubny pojedzie dzis do wloch na kilka dni (dzis lub jutro) i cala kuchnia zostanie na mojej glowie.. kafelki juz polozylam, zafugowalam, slubnemu zostala scianka do wygipsowania i wyczyszczenie kafelek - ale nie wydaje mi sie by to zrobil - jak zwykle - jakos sie wymigal...
co do dietki - moje racjonalne zywienie ostatnio jakos nie wychodzi :( 
pieczywo staram sie jadac pelnoziarniste
ale niestet moj ukochany zolty serek (nawet nie chce wiedziec ile w nim tluszczu) do tego potrafie sobie rzucic kawalek wedlinki na kanapke i majonez (no - jogomajo - ale to mnie nie usprawiedliwia).. nic to.. pozytywny w tej calej kompozycji jest pomidor ;) no i mleko odtluszczone do kawki.. 
oki doki, czas sie do pracki zbierac, popoludniu sie okaze czy zostaje sama na weekend, nie bede narzekac, jesli tak, bede miala troche czasu na ogarniecie tutaj oraz na zapanowanie nad moim niecwiczeniem 
milego dzionka wszystkim zycze ;)