Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dąbrowska, dzień 4


Waga powoli idzie w dół. Jedynie pierwsza doba była tak spektakularna. Teraz (na przestrzeni 2 dni) -0,4kg. Wolę tę opcje, niż 0,9kg w dobę, bo wiem, że przy takim dużym ubytku, w tak któtkim czasie, to głównie woda.

Dziś rozpoczynają mi się 2 wyzwania na Vitalii: 

https://app.vitalia.pl/index.php/mid/139/fid/1793/wyzw...

oraz 

https://app.vitalia.pl/index.php/mid/139/fid/1793/wyzw...

Wyzwanie z HH.. kurcze, kiedyś (czytaj: 10 lat temu) hulalam, oj hulalam.. dosłownie godzinami, gdy juz zrobiło się ciepło na dworze :D A gdy zaczynałam przygodę z HH - codziennie po kilkanaście minut, czasem pół godzinki, albo godzinkę. Gdy już wkręciłam się w Hulanie, to każdą wolną chwilę spędzałam z HH. Sporo też biegałam. Miałam wtedy 29 lat i to był ten czas, gdy wyglądalam jak Boginii ;) Pamiętam, jak to się stało, że udało mi się osiągnąć mega zajebiste efekty. Pamiętam, jak się wtedy czułam. Pamiętam, jaka byłam z siebie dumna, gdy zaczynałam się mieścić w ciuchy, które leżały na dnie szafy latami. Mam takie "kontrolne spodnie" - ZERO streczu. Nosiłam je w czasach studiów (z mniejszym, lub większym powodzeniem). Potem nie mieściłam się w nie aż do 29 roku życia. Gdy, w wieku 29 lat weszłam w nie znowu, poczułam, że świat należy do mnie. Teraz - 10 lat później - chcę znowu TO poczuć. Tę ogromną dumę z osiągniętych efektów. Wiem, że postawiłam poprzeczkę bardzo wysoko (sprawdzałam, spodnie są i cierpliwie czekają na testy), ale ja uparta jestem i pełna wiary w to, że znowu mi się uda... i schudną mi uda ;)

Pora się zbierać. Dziś długa lista to-do, a zrobiło się już późne popołudnie. 

Do później :)