Witajcie. Wyjazd udał się w 100000000%. Świetnie się bawiliśmy, spędziliśmy pożytecznie i przyjemnie czas. Z jednej strony jestem mega happy, a z drugiej smutna ze łzami w oczach ;( Odwiedziliśmy przyjaciela, troszkę z nim porozmawiałam, pokazał mi i reszcie swoje mieszkanko, poczęstował ciastem i zapiekanką warzywno-mięsną ;p Strasznie ciężko było mi się z nim pożegnać, momentami nie wiem czemu, ale nie umiałam z nim normalnie gadać, oczy mi się szkliły i głos drżał ;/ Przechodziliśmy obok KFC i MCDonalda i 2 osoby chiały iśc, ale reszta była na nie ;D więc grzecznie poszliśmy dalej. Nie zgrzeszyłam nic a nic. Dostałam ponowne zaproszenie, żeby wpaść odwiedzić go czy coś. A teraz jak tak siedzę tu i piszę to mam mega doła. Kurcze on jest taki idealny powygłupia się, ma fajne teksty, na każdy temat można pogadać, zdradzić każdy sekret, wyśmienicie czuję się w jego towarzystwie, umie przygotować jedzonko i ma świetny styl remontowania mieszkań, poki itp *-* Tak bardzo chciałabym się przytulić po przyjacielsku, żeby starczyło mi do następnego spotkania. Nie czytajcie do końca, bo coraz bardziej głupieje, ale to emocje !!!
Rozumiee
16 września 2012, 22:34I to najważniejsze! Oby tak dalej :)
muszeschudnac1993
16 września 2012, 08:36Ciesze się że świetnie się bawiłaś !