Wczoraj, czyli podczas 3. dnia postu, nie byłam ani senna, ani zmęczona. Głowa ćmiła jedynie delikatnie, w ciągu dnia, nocą zostało mi odpuszczone ;) Cały dzień za to miałam pieczenie języka, jakby był poparzony (albo uczucie jak po zjedzeniu niedojrzałego kiwi). W łydkach towarzyszyło mrowienie jak po nocnym kurczu. I cały dzień niemiłosierne wzdęcie i zaparcie. Wrrrr... Objadłam się surówką z kalafiora i wegańskim leczo. Pyyycha! Przepisy z nowym poście.
Dzień 4 - zjadłam 2 jabłka i 100g surówki z wczoraj. Jest po 14, a ja prawie nie czuję głodu. Wzdęta, ale wypróżniona.
Waga od wczoraj nie spadła, 58,5kg ;/
Roma20133
15 listopada 2013, 14:20Prawdziwy post,ja bym nie dała rady.Wytrwałości życzę.