Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Odkrycie kulinarne - idealne kiedy masz chęć na
słodkie !


Dzisiejsze menu wyszło b. dobrze. 

I - dwie kanapki z twarogiem, szynką + warzywka

II - pomarańcza

III - pierś z kurczaka w gruszkach z imbirem i cynamonem + kawałek chleba 

IV - kazeina

V * - potreningowe truskawki (liczone jako posiłek, bo wszystko włożone do ust to posiłek)

VI - omlet z dwóch całych jaj i jednego białka, cebulka na oleju ryżowym i szynka konserwowa + warzywka + 3 kawałki chleba, masło

To czego już nie powinno być, ale było:

VII >> garść słonecznika łuskanego prażonego na patelni oraz ODKRYCIE ! KTÓRE ZASPOKOIŁO MNIE KOMPLETNIE --- >> ŁYŻKA MIODU NA PATELNI + WIÓRKI KOKOSOWE = WSZYSTKO "USMAŻYĆ" i wcinać, bo uszy aż się trzęsą. Słodkie okropnie, ale pomogło. Niech to będzie około 470 kcal niepotrzebnych. Aczkolwiek przypuszczam, że spalonych na treningu. Redukcji w tym dniu nie będzie, ale masy też nie zrobię. W takich okolicznościach chcę się położyć spokojnie spać i nie mieć wyrzutów sumienia co do dzisiejszego jedzenia. 

Jestem tylko człowiekiem. Walczę ze sobą każdego dnia. Żeby nie jeść słodyczy, żeby się nie obżerać, żeby jeść regularnie, żeby jeść zdrowe posiłki, żeby trenować, pić dużo wody, żeby być w końcu szczęśliwa we własnym ciele. Nie chce się katować własną krytyką, mieszać z błotem i płakać o ponadstanowe kalorie. Dziś i wczoraj wygrałam ze sobą - nie zjadłam nic niezdrowego , nic słodkiego, fafołowego i szitowego. Poza tym wszystko wymienione wcześniej odhaczone na piątkę ! Nie można mówić, że jest się słabym kiedy osiągnęło się już tak wiele. Jest wiele zasad, których musisz przestrzegać. Złamanie jednej nie sprawi ... nieeeee ! 

-Nie złamałaś. Opanuj się dziewczyno!! - jest naprawdę dobrze. Kiedyś zjadłabyś wszystko "co zdrowe" aż do bólu brzucha a potem poprawiła czymś "niezdrowym" - czyt. czekoladą. Teraz przyrządziłaś sobie wiórki kokosowe - tłuszcz w miarę, który zjadasz w swoich posiłkach; do tego łyżka miodu - naturalny cukier / fruktoza to też jest okej. Nie możesz katować się za każdym małym przewinieniem. To nie przekreśla Twojej pracy. Tylko mobilizuje do dalszego działania. Gdyby to wszystko było proste to prawdopodobnie powiedziałabyś sobie, że nie jesz i koniec - szczupłość. Ale tak nie jest. O rzeczy na których nam zależy trzeba walczyć, nie poddawać się i starać być lepszym i lepszym by poczuć, że naprawdę zasługujemy na to by to osiągnąć. 

- Wyłączam wyrzuty sumienia. Żyję ze sobą w zgodzie.  

  • madziuchny

    madziuchny

    8 kwietnia 2014, 07:53

    Dodałaś mi powera dzięki :) ps. Grunt to panować nad tym wszystkim a Tobie to się udaje :)