Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Startujemy dziewiąty dzień :)


Nie zważyłam się, bo za dużo się działo z rana. A już jestem po śniadaniu. Nie wiem jak Wam idzie wyzwanie z niejedzeniem słodyczy, ale mam nadzieję że nie ulegacie swoim "zachciankom" :) Trzymajmy w ryzach wszystkie nasze niepotrzebne emocje :P To dodaje dużo, bardzo dużo do pewności. 

Ostatnio uznałam, że kobiety kiedy chcą zjeść coś dobrego zachowują się jak dzieci. Rodzice tłumaczą im, że "nie mają pieniędzy na zabawkę", "że nie kupią jej bo w domu leży taka sama", "że i tak się nią nie będziesz bawić". I co z tego. Dziecko chce i koniec. Kupują. Potem rzucają w kąt. 

Kobiety zjadają a potem płaczą, że niepotrzebnie. Ahm... . 


Bardzo staram się jeść bezglutenowe posiłki. Niestety nie jest to jeszcze 100%. Nie od razu Rzym zbudowano. Jest tak: odrzuciłam chleb, ale raz na tydzień zdarzy się jakaś kanapka; płatki owsiane też wcinam, bo jem omlet. Ale od dłuższego czasu odpuściłam nabiał (mleko, jogurty, serki, twarogi) - tego po prostu nie ma :) 

Już niedługo zacznie się uczelnia i żarcie w pojemnikach :P