W domku mini szpital. Okazało się że synek wymiotował w piątek w nocy dlatego, że przytargał z przedszkola jakiegoś wirusa, który siedzi w jelitach. Synkowi już dobrze - teraz kolej na męża. Ja się nie boję bo mnie takie rzeczy nie łapią. Już nieraz śmiałam się, że przydałaby mi się taka choroba przy moim odchudzaniu ale jakoś zawsze omijała mnie szerokim łukiem. Mam nadzieję że córkę też ominie.
A ja chodzę dzisiaj cały czas głodna. Dosłownie aż trudno mi utrzymać dietę bo zjadłabym konia z kopytami. Mam nadzieję że wytrzymam.
Wczoraj kontynuowałam (po 1 dniu przerwy) a6w i nie było tak źle. Dziękuję Wam za rady - macie rację że najlepiej jak sobie odpuszczę 1 lub 2 dni
kiedy będzie nie do wytrzymania.
No i uwaga, uwaga!!!
Wczoraj po raz pierwszy od 1,5 roku poszłam na basen. Aż wstyd, że dopiero teraz bo basen jest w szkole koło mojego bloku więc mam blisko. Postanowiłam sobie że teraz będę chodziła w każdą środę i niedzielę.
To tyle na dzisiaj. Idę po jabłko bo zaraz umrę z głodu.
endo
27 listopada 2007, 09:25wirusa nie zazdroszczę i mam nadzieje że macie to juz za sobą, ale uważaj na synka bo po tym wirusie, leczonym sposobami domowymi mój synek nabawił się anginy, a z anginy coś mu juz na oskrzela się przeniosło. Ale teraz jest już w dobrej formie i chyba będzie dobrze.
kwiatuszek170466
27 listopada 2007, 09:05ja zazwyczaj w niedziele wstaję o godz 8 ale wtedy jakoś dobrze mi się spało.No właśnie te choroby coś się szybko rozwijają .Bardzo dużo ludzi teraz choruje.Życzę wam zdrówka
Psylwia
27 listopada 2007, 08:39kiedyś już pisałam o tym w moim pamiętniku i już mówię co i jak. Jak tylko zaczęłam się tu odchudzać ustaliłam, że ważyć się będę tylko raz w tygodniu w soboty. Po kilku miesiącach zauważyłam jedną rzecz. W zalezności od fazy cyklu albo waga łatwo spada albo nieznacznie rośnie albo utrzymuje się. A teraz dokładniej. U mnie dzieje się to tak: największy spadek wagi widać zaraz po okresie. Kończy mi się zazwyczaj czwartek - piątek i w sobotę gdy się ważę już widać znaczny spadek, co oznacza, że podczas okresu całego cały czas waga u mnie spada (ciekawe prawda? bo większość z nas mówi że im rośnie). W kolejnym tygodniu (w kolejną sobotę) waga już zaczyna się stabilizować (czasem delikatnie spadnie ale zazwyczaj stoi w miejscu) a potem zaczynam nabierać wody i niestety mam fazę zwyżkową wtedy właśnie nabieram wody i waga nawet jak się pilnuję idzie najmniej 0,5 kg do góry. Jednak potem woda pomału znowu schodzi i te nadrobione kg w ciągu tygodnia schodzi. Cały cwancyk polega na tym by nie dopuścić do tej zwyżki albo tylko właśnie do 0,5 kg. Wtedy wiem, że tendencja spadkowa wagi trwa. Bo po utracie wody spada mi ok 1,5 kg (czyli niecały kilogram gdy odejmiemy właśnie tą wodę). Robię sobie zapiski regularnie i jest to bardzo ładnie widoczne. Najlepszy jest do tego kalendarz gdzie cały rok masz na 2-3 kartkach. Zdaję sobie, że każda z nas jest inna, ale od fazy cyklu dużo zależy i łatwo jest to zaobserwować. Kiedy wiesz w którym tygodniu najłatwiej nabierasz dodatkowych kilogramów łatwiej jest się powstrzymać od zachcianek. Tłumaczysz sobie żeby przeczekać tylko ten tydzień (kiedy nie wiesz co się dzieje nie określasz w myślach konkretnego czasu i jest trudniej). No i co szybkich spadków wagi. Tak to jest, że waga spada najszybciej na poczatku. Potem coraz wolniej i przychodzi moment, że na kilka miesięcy potrafi stanąć w miejscu. U mnie stała ponad 3 miesiące. Wiele z nas wtedy rezygnuje i stwierdza że i tak już nic nie pomoże. Nieprawda. Organizm musi się poprostu przestawić. Zreszta taka stabilizacja wagi jest zdrowsza dla nas. Waga wcześniej czy później rusza. Ale nigdy już tak szybko nie leci jak na początku. Bądź cierpliwa - opłaci się :-) pozdrawiam serdecznie
czarna2727
26 listopada 2007, 22:01konia z kopytami to może nie zajdaj bo ci zaszkodzi,ale kopytka np. z łyżką bigosu to ok,możesz wrzucic do menu.... a tak poważnie.... na takie napady głodu - dobre sa marchewki świeże pokrojone w plasterki lub wafle ryżowe suche bądź z plasterkiem czegoś tam...polecam,zapychają a i sumienie czystsze niż po łakociach...no,i buźka do góry...Święta niedługo,zrelaksujesz się...aby do grudnia ...:))
psmwt
26 listopada 2007, 21:54Basen to naprawdę dobry pomysł a jak raz już poszłaś to myślę, że połknęłaś przynęte. Jakaś dobra herbatka też by pasowała do tego jabłuszka. Pa