Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wpis


cały weekend był pod znakiem "fischerfest-u". Tańce, hulanka, swawole :) Całą noc bawiliśmy, włącznie z afterparty w dicho :) przed 6 dotarliśmy do domu :o w szoku byłam, bo w zasadzie ja chętnie bym jeszcze została, ale musieliśmy się liczyć ze znajomymi. Co wypiłam, spaliłam. mam wielką nadzieję ;) tak dawno nie tańczyłam, że uda zakwasy poczuły :) a dobrze im tak, niech się przyzwyczajają do działania znowu :)
Dzisiaj miałam wolne i wielkie plany nadrabiania weekendowych zaległości ćwiczeniowych. Hmm, jak to zwykle z wielkimi planami bywa, spaliły na panewce. Zauważyłam, że łatwiej jest mi się zorganizować, coś zrobić, osiągnąć etc. jeśli cel jest mały i blisko. Na szczęście ie poległam całkowicie i godzinka z orbusiem na +.
Umówiłam się też do fryzjera, mała rzecz a cieszy :) zwłaszcza, że masaż głowy męskimi dłońmi jest boooski :) wcześniej zawsze trafiałam do kobiet. cóż za pech :D Moje włosy cieszą się bardzo z podcinki, potrzebowały jej bardzo. Ja się cieszę bardzo, bo takie wypady mnie relaksują :) potem skorzystałam jeszcze z wolnego popołudnia i uderzyłam do wielkiej galeri. Ciuchy mnie tak nie rajcują, za to kosmetyki mają wielką moc przyciągania :) Staram się zużywać zapasy z szafki, ale co chwilę wypatrzę coś ciekawego i ... uwielbiam to :)

Oki, ja mykam testować moje nowe mazidła, dobrej nocy dziewuszki :)*

  • kasiazett

    kasiazett

    8 sierpnia 2012, 08:32

    Oj, mazidła, wcieranie, masowanie, mmmmmmm... Podzielam Twoją pasję :)

  • Agenci

    Agenci

    8 sierpnia 2012, 08:16

    W sumie to ty już można powiedzieć , ze jesteś na półmetku w swoim odchudzaniu :) A jeden dzień odstępstw nikomu jeszcze nie zaszkodził, więc się nie martw że wypiłeś bo w sumie to to wytańczyłeś :)