Dzisiejszy dzień jeżeli chodzi o odchudzanie można spisać na straty. Zjazdłam chyba wszystko co tylko jest możliwe. Dwa razy prowokowałam wymioty. Znowu. Ehhhh... Jutro nowy tydzień i nowa szansa. Jakoś coś ten weekend do dupy był. Jestem bez żadnego powodu smutna i wkurzona jednocześnie. Wszystkiego mi się odechciało. Mogę liczyć tylko na to, że jutro będzie lepiej. Miało być konstruktywnie, a wyszło jak zawsze :(