Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie ma co siedziec i się zamartwiać


łapie mnie coś. jakiś dołek. taka siła, która ciągnie mnie w dół. czuję, jakbym spadała, i nie miała się czego złapać.

nieważne. ostatnio bardzo źle się czuję fizycznie, i zapuszczam się sama w sobie.

nie zdałam jednego z kolokwiów, boję się wyników następnych.

ale nie mogę się poddać.

pójście w przód jest ciężkie. życie przeszłością jest ciężkie. ale najbardziej bolesne jest tkwienie w miejscu, w którym jest mi niewygodnie.

najpierw sprawy najbardziej aktualne:

siedzę w sportowym staniku, wysprzątałam całe mieszkanie, zjadłam trochę owoców, i zabrałam się za skalpel Chodakowskiej.

Pierwsze 5 minut mówiłam sobie : Matko, jakie to łatwe! Nic nie boli!

Ale wytrzymałam tylko 12 minut, więcej nie dałam rady :D Ale zaraz idę robić jeszcze 10 minutówkę na boczki z Tiffany. Potem do nauki.

Mimo że wolałabym się położyć i płakać. Ale to mi nic nie da.

A teraz sprawy trochę z archiwum:

Bardzo tęsknię za moim byłym. No zwyczajnie.

Myślałam, że się zakochałam w kimś innym, ale podświadomie zauważyłam, że koleś jest strasznym despotą i nie wiem, czy byłabym z nim szcześliwa. Odpuściłam, bo to ja musiałam o niego zabiegać, a on stroił fochy. Prawie jak mój były.

Na razie sprawy miłosne odsuwam na bok. Nie jestem w stanie stworzyć nic trwałego czując cokolwiek do byłego.

Objadałam się czekoladą i chipsami w ostatnim czasie, możecie  na mnie nakrzyczeć :/

Mimo wszystko zszedł kolejny kilogram, tu i ówdzie zszedł centymetr.. "Small progress is still progress" 

A tak ogólnie, to dbam o siebie, zaopatruję się w różnorodne kosmetyki, których kiedyś nawet nie chciałam używać, dbam o włosy - wspomagam je żeby rosły zdrowe. Kupuję balsamy do różnych partii ciała, ujędrniające, sraty taty :D

Najgorzej z tą nauką, nie mam do niej głowy, nie ppotrafię się skupić, ale dzisiaj po obiedzie do niej zasiadam. No bo kto da radę, jak nie ja?

Trzeba walczyć. Nie mogę siedzieć w miejscu, bo zacznę tonąć w problemach i smutku. A jak na razie dzielnie siedzę w moim kajaku i wiosłuję w stronę szczęścia :D

No i.. jak to szło..

NIEWAŻNE, JAK WOLNO ROBISZ POSTĘPY. JESTEŚ O KROK DALEJ OD TYCH, CO WCIĄŻ SIEDZĄ NA KANAPIE I NIC NIE ROBIĄ.

PS. Macie jakieś rady, jak wepchnąć w siebie rano śniadanie? I co można zrobić szybko/tanio/smacznie. Bo rano nic mi nie podchodzi, i nie mam energii w ciągu dnia :/