Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To już prawie -11 kg


Chudnę dalej. Do upragnionej wagi już bliżej niż dalej. Chociaż teraz będzie trudniej, bo waga będzie spadała wolniej. Ale ważne, że spada ciągle, mimo że pozwolę sobie od czasu do czasu na szaleństwo takie jak popcorn. Nie za dużo i nie częściej niż raz w tygodniu. Na słodycze czasem mam ochotę, ale jak dotąd ani razu się nie złamałam. Już prawie dwa miesiące nie jadłam nic słodkiego (z wyjątkiem miodu - ale miód jest dozwolony na diecie). Jak mnie tak bierze na słodkie, że nie mogę wytrzymać to robię sobie pumpernikiel z miodem i mi przechodzi:)

Osiągnęłam najniższą wagę od jakichś 4 lat. Ostatni raz ważyłam tyle na własnym ślubie. No i na moim koncie jeszcze jeden sukces!
A mianowicie jakieś 3 lata temu byłam na diecie Dukana i kupiłam sobie za małą spódnicę (rozmiar 38), by mieć motywację do odchudzania. Niestety po jakimś miesiącu stosowania diety dostałam na całym ciele paskudniej wysypki, która zaczęła też pojawiać się na twarzy. I porzuciłam dietę. Osiągnęłam tylko ogromny efekt jojo. Jakieś 4 kilo do przodu po kilku miesiącach.

Wczoraj przypomniałam sobie o tej spódniczce i wyjęłam ją z szafy, by się do niej przymierzyć. I ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i radości wbiłam się w nią bez problemu. Jest idealna, jest tyle luzu, żeby spokojnie chodzić i siedzieć. Szok!!!

Nauczyłam się kontrolować to, co jem. Na koniec dnia wiem dokładnie co zjadłam od rana i ile to miało kalorii. Dzięki temu raz na tydzień sobie na coś pozwalam. Oczywiście z umiarem.

Już się nie mogę doczekać aż waga pokaże 6 z przodu. Ostatni raz 6 widziałam jakieś 10 lat temu. Mam nadzieję, że zdarzy się to jeszcze we wrześniu.