Już się tak przyzwyczaiłam do tego chudnięcia, że kolejne utracone kilogramy nie robią na mnie wrażenia... :)
To oczywiście super, że chudnę, ale czekam tylko na dzień, w którym waga pokaże wynik z siódemeczką z przodu , bo taaaaakiej waaagi to ja nie widziałam, odkąd urosłam tyle ile urosłam, odkąd urosły mi cycki, odkąd w ogóle stawałam na wadze, czyli (masło maślane) odkąd zaczęło mnie to w ogóle interesować.
Chociaż nieee! 78 czasem się pojawiało, ale dobrze nie pamiętam, bo byłam wtedy wymęczona do granic możliwości na dwudziestym którymś dniu moich anorektycznych bestialskich głodówek :/ :) to się nie liczy....
Aaa, i jak wreszcie będzie waga 80 albo 79, zobaczę czy mnie będzie korciło, czy nie, to dodam zdjęcie, żeby sobie porównać z tym co jest teraz. Dzisiaj sobie uświadomiłam, że już od dłuższego czasu nie widzę AŻ TAKIEGO tłuściocha w lustrze łazienki... :)
Jak mnie nie będzie aż tak korcić, to poczekam aż będzie różnica równo 10 kg - czyli przy 77 (łał to będzie nawet przebicie mojego najlepszego wyniku chudnięcia w życiu) ;). Ale wolę nie wybiegać, aż tak daleko w przyszłość...
Momoka
29 marca 2010, 21:53i oby tak dalej, każdy kilogram w dół motywuje nas do dalszej walki :) jak już osiągniesz tą 7 z przodu, to pochwal się zdjęciami pochwal, każdy sukces jest ważny i każdym się trzeba cieszyć :) Pozdrawiam no i życzę dalszych sukcesów :) Już niedługo na pewno zobaczysz 7 :)
Caramel89
29 marca 2010, 21:46przyszłość to zapewne nie aż tak daleka:) przy Twoim podejściu to będzie pan pikuś:) 3mam mocno kciuki:))))