Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Magari un giorno l'universo accogliera la mia
richiesta!


Hej Pysiaki :*
Tak gównianego dnia jak dziś nie miałam już dawno, ale głęboki wdech, od jutra będzie lepiej :) Jak zobaczyłam rano śnieg za oknem to chciałam pozostać w ciepłym łóżku, ale Mama mnie z niego wywaliła, powiedziała, że po południu lecimy zaszaleć więc mam się brać w garść. Pojechałam i w tramwaju tak się uderzyłam głową w rurę, że przez pół godziny nie wiedziałam o co chodzi.. Na szczęście byłam z koleżanką, która pomogła mi dojść do szkoły i jakoś mnie ogarnęła. W szkole w sumie nic ciekawego, przeleciało. Ale Mama nie przyjechała, bo ślisko i z babskiego popołudnia nici. No może nie do końca, bo jak wróciłam to czekało na mnie ciacho, obiad, wino, dużo filmów i koc! <3 No więc dziś obijańsko i totalna rozpusta jeśli chodzi o dietę! Ale wali mnie to, dziś jest Nasz dzień mamy prawo ;D Menu:

ŚNIADANIE ( 7.30 ): kaszka truskawkowa "Mleczny start" + 2 plasterki sera gouda wędzonego
II ŚNIADANIE ( 10.35 ): kanapka z serem wędzonym gouda
POSIŁEK ( 12.35 ): jogurt "Jogobella" z płatkami kukurydzianymi
OBIAD ( 15.30 ): 5 pierogów ze szpinakiem + pomarańcza
KOLACJA ( 17.00 ): 2 marchewki i jabłko

Ale zjadłam w szkole 3 czekoladki z nadzieniem od chłopaków, kawałek ciacha na czekoladowym spodzie i z jakąś śmietanką na wierzchu, 3 cukierki z "Mieszanki Krakowskiej"

Piłam dziś: 5 kaw, herbata ziołowa, 2l wody niegazowanej

AKTYWNOŚĆ: dziś i wczoraj nic, tylko tyle co moja droga do szkoły, plus latanie po piętrach w mojej szkole :P

Tyle na dziś, jutro już bez obijania, dodam wymiary i wagę :P Patrzyłam w tygodniu, centymetry lecą, ale waga waha się wciąż między 61.8, a 61 kg. Ach i jak tu zjechać do 58? :c Nie mam pojęcia, ale walczę i próbuję, a to się dla mnie najbardziej liczy :)

A no i Kochane, życzę Wam w tym "naszym" dniu, dużo wytrwałości, wspaniałych efektów w odchudzaniu, dobrego samopoczucia, dużo ruchu, szczęścia, pomyślności, miłości i pewności siebie! <3 Trzymajcie się! :*