Dziś pierwszy dzień diety i treningów. Dieta, jak na razie smaczna i niekłopotliwa. Składniki potraw trochę zaskakujące, bo sama bym takich nie połączyła, ale w efekcie wychodzą całkiem smaczne dania. Muszę tylko popracować nad estetyką dań, bo widok mało zachęcający - a może o to chodzi...hm... Organizacyjnie jeszcze nie bardzo mi wyszło, bo na trening jakoś tak zabrakło czasu o rozsądnej porze - więc będzie taki późno wieczorny. Może następnym razem zaraz po pracy? Też nie, nigdy nie wracam do domu zaraz po pracy. Po jedzeniu trzeba trochę odczekać, a po treningu należało by zjeść posiłek, jak radzą w treningach. No i jest zagwozdka. Jak zrobić coś po jedzeniu, ale przed jedzeniem, po pracy, przed snem, nie zarwać nocy, nie spóźnić się do pracy ...- no no, niezła łamigłówka - to trochę jak w bajce o mądrej córce rybaka: być ubraną, ale jednocześnie być nagą, przyjechać ale jednocześnie przyjść, dać prezent, ale nie dać...Jak to rozwiążę, to chyba kupię sobie buty w nagrodę, he he, tylko po jedzeniu czy przed... ha, ha, ha...:)