Witam się, żyje i dalej walcze. Waga powoli spada, byłby lepszy spadek ale w święta popłynęłam w jedzeniu i ogarnęłam sie po ponad miesiącu. A w marcu urodziny były w rodzinie to i dwa razy tort urodzinowy po kawałku zjadłam, pyszny był i nie żałuje hihi. Słodycze kupne odstawiłam już z miesiąc temu bo jakoś mnie nie ciągnie, robie owsianki z owocami albo pieke własne ciasto z mniejsza ilościa cukru a hitem u mnie są ciastka owsiane z bakaliami.
Tydzień temu robiłam wyniki: morfologia, cholesterol, mocz. Wyniki wyszły super, nawet hemoglobina jest wyższa bo zawsze była na granicy lub poniżej normy. Mogę działać dalej, deficyt kaloryczny i do przodu :). Jem teraz około 1800 kalorii, jem dużo warzyw, owoce najczęściej jabłka, piekę chleb na zakwasie, chleb na drożdzach, bułki tez, staram się nie kupywać przetworzonej żywności a sama więcej robić, chodź za gotowaniem nie przepadam.
Pytałam lekarkę do jakiej wagi powinnam zejść i ja utrzymywać to powiedziała 78 kg ale ja tak po cichu marze o 74 kg. Mam czas. Już jestem zadowolona ze swojej wagi bo kregosłup nie boli, jestem bardziej aktywna , gdzie moge tam ide pieszo w ramach ćwiczeń. Walczcie o siebie o zbicie kg bo naprawde to dużo daje.