Wczoraj jednak wpadły 4 cukierki urodzinowe O FUCK !
Treningu też nie było...po bardzo ciężkim i pracowitym dniu padłam jak mucha razem z dzieckiem o 21. Cóż...przynajmniej się wyspałam Podsumowując dzień zaliczam na słabą 3!
Może dzisiaj będzie lepiej.
Menu:
Ś: 2 kromki razowego chleba z serkiem almette, 1 plaster chudej wędliny, odrobina ketchupu.
II Ś: jogurt activia truskawka/kiwi, 2 wafle ryżowe wieloziarniste, 2 plastry świeżego (!) ananasa
O: pierś kurczaka 150 g z sosem chińskim (niestety ze słoika), zielona fasolka szparagowa
P: jogurt jagodowy, 2 plastry świeżego ananasa
K: jak zwykle nie wiem.
Zapomniałam dziś zabrać do pracy wody więc jestem bardzo odwodniona. Kranówy nie chcę pić bo jest obrzydliwie śmierdząca. Czym prędzej po pracy polecę po butelkę mojej ulubionej Cisowianki niegazowanej.
Postanowienie na dziś: MUSZĘ POĆWICZYĆ!!!