Prawda dzień nie nalezał do takiech super hiper fajnych...
Wpadała p. dyrektor z samego rana (przed nami wszystkimi) napieła się atmosfera, kazdy poszedł zrobić co miał zostawione właśnie na tekie akcje i jakś do 10 zleciało. Po 12 już poszłam z pracy bo musiałam jechać do Miasta obok zawieści papiery do UP. Tam pomyslałam że pójdę na zakupy, a że miasto rozkopane, piesku więcej na chodnikach niż na plaży Moje klapeczki tak mnie obtarły że wstąpiłam tylko do jednego sklepu, kupiłam co potrzebne i wróciłam do domu. Stopy teraz odpoczywają a ja staram się nie stracić panowania nad sobą Miałam robić Chodakowska ale chyba wypije jeszcze herbate z morwy i wezme ocet jabłkowy. Przecież nic się nie stanie jak poćwicze późiej niż zwykle. Chciałabym żeby już troszke mnie było tego tłuszczyku a go jeszcze tyyyyle wszędzie jest
Menu:
-3 kromki wieloziarnistego (1. z serkiem paprykowym + łosoś wędzony, 2. z wedlina + 5 plasteków ogóeka, 3. z dżemem)
-jourt nat + łyżka dżemu + 3 łyżki musli
- 3 ziemniai, kotlet z piersi kurczaka + łyżka mizerii
- 2 śliwki + 'koktajl' z zamrożonych truskawek i 2 łyżek jogurtu nat. + kawa rozpuszczana zalana mlekiem
- kanapka z łososiem wędzonym(?)
Ech.. nie smęce już.
Trzymajcie się i nie poddawać się!!!
lecter1
13 sierpnia 2013, 22:53Dobrze prawisz, nie poddawaj się!
Aguilerra
2 sierpnia 2013, 22:55Super, że jednak się nie poddajesz, jutro już będzie lepiej :)