Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobotnie, smętnie


Napisała tyle... i klepnęłam nie tam gdzie trzeba. Pożarło, a wena uciekła.

Wyekspediowałam dziecko (lat24) na urlop. Tzn on się pakował, a ja gadałam: a zabrałeś......?Gadałam cały wieczór i dzisiejszy poranek. Powinien chwalić matkę pod niebiosa bo pojechał by bez czapki na łepetynę i sztormiaka. Żeglarz kurde ma.... W ostatniej chwili mu przypomniałam. Teraz czekam niecierpliwie na sygnał że dotarli.

Pogoda się skiepściła, w ogrodzie mokro i nic nie można zdziałać. A miałam taaaaaakie plany.

W ostatnim tygodniu poniosłam dietkową klęskę i nie ubyło mnie ani trochę. Pora przestać się oszukiwać i poważnie podejść do tego co mi piszą.

Mefisto56 tak entuzjastycznie pisze  o kijkowaniu, że czuję się zmotywowana. Ruszmy z Miśką jutro rano w naszą trasę. To coś koło 5 km więc zajmuje nam 45 minut. Już widzę radość suczyska gdy zobaczy kijki. Uwielbia takie wypady i jest przy tym zdyscyplinowana.  Mam tylko nadzieję, że nie będzie już padać.

  • elasial

    elasial

    13 lipca 2013, 23:39

    Mnie też mój Emilek zawsze chętnie służy towarzystwem. I wręcz wymusza nocne bieganie. ... Pozdrawiam!

  • mefisto56

    mefisto56

    13 lipca 2013, 20:50

    Dawaj , dawaj na kijki

  • mania131949

    mania131949

    13 lipca 2013, 18:49

    To młode jeszcze Twoje dziecko!!! Nie wiem dlaczego , ale wywnioskowałam , że jest starsze!!! Moje plany dzisiejsze też legły w gruzach. Kijki też mam i sukę do towarzystwa, ale trasa odludna daleko, w pobliżu tylko drogi!!! Jakoś nie mam chęci kijkować przez wieś, albo szosą krajową!!! Ale..... może kiedyś się skuszę!!! Miłej niedzieli i ...kijkowania!!!